Iga Świątek po wygraniu turnieju ATP 1000 w Pekinie odpoczywa i nie brała udziału już w żadnych innych turniejach przed startem WTA Finals. Będzie to dla niej też ostatni turniej w tym roku – Świątek nie uda się bowiem na reprezentacyjny Billie Jean King Cup. Wielu krytykowało ją za ten ruch, jednak krytyka należy się jedynie WTA i ITF, które ustawiają dwa bardzo ważne turnieje tuż przy sobie w kalendarzu – między końcem jednego a startem drugiego są ledwie dwa dni, a do tego odbywają się po dwóch stronach świata – WTA Finals w Cancun w Meksyku, a BJKC w Sevilli w Hiszpanii. Jak zostało już wcześniej wskazane, Iga Świątek potrzebuje jednego występu w reprezentacji, żeby awansować na igrzyska. Będzie miała ku temu szansę jeszcze wiosną 2024 roku, tylko jeśli Polska nie dojdzie do półfinału w BJKC. Ale Mariusz Fyrstenberg wskazuje, że to nie jedyna droga.
Mariusz Fyrstenberg broni Igi Świątek i uspokaja w sprawie igrzysk
Zdaniem byłego wybitnego deblisty problem leży po stronie światowej światowej federacji tenisowej i kobiecej organizacji – ITF i WTA powinny coś z tym zrobić. Decyzja Igi to musi być ważny sygnał dla działaczy. Wiem, że reprezentacja jest dla niej ważna. W Pekinie odczuwała trudy sezonu, bardzo duże zmęczenie. Trzeba to zrozumieć i patrzeć także z perspektywy tenisistki – powiedział Fyrstenberg w rozmowie na kanale Program Tenisowy.
Przypomniał on też, że występ w reprezentacji (i wysoka pozycja w rankingu Race to Paris, ale o to nie ma się co martwić raczej) to nie jedyna drogi Igi na turniej olimpijski. – TF ma do rozdania osiem dzikich kart w kontekście igrzysk. Muszą wziąć pod uwagę sytuację, gdyby taka zawodniczka jak Iga miała nie zagrać z powodu braku zrealizowania jednego z warunków. Takie karty są zwykle przeznaczane właśnie dla tenisistów, którzy nie wypełnili wymogów, a należą do czołówki albo dla tych z biedniejszych państw lub którzy pozostają np. w konflikcie z własną federacją tenisową i dlatego nie są wystawiani na igrzyska – uspokaja polskiej kadry w Pucharze Davisa.