Gdy Iga Świątek wygrywała Roland Garros w 2020 roku, sprawiła wielką sensację i zaskoczyła tenisowy świat. Niespełna dwa lata później (w 2020 roku Roland Garros odbył się w październiku) Polka przystępowała do turnieju jako liderka światowego rankingu i największa faworytka do zwycięstwa. Po zwycięskim finale sama przyznała, że obydwa triumfy znacznie się od siebie różnią choćby przez to, w jakiej roli przystępowała do turnieju. Warto jednak przypomnieć, że pomiędzy sensacją a dominacją był jeszcze rok 2021, w którym widać było duży progres, ale wciąż też wiele braków w grze Świątek. Ostatecznie osiągnęła ona na tyle dobre wyniki, że na koniec sezonu udało się jej awansować do prestiżowego WTA Finals dla 8 najlepszych tenisistek w danym roku, choć o udział drżała niemal do samego końca. W tym roku już nie musi o to martwić.
Iga Świątek już pewna występu w WTA Finals. A nie minęła jeszcze połowa roku…
Iga Świątek w rankingu WTA Race, który zlicza punkty jedynie z danego sezonu (inaczej niż światowy ranking WTA), ma już 7290 punktów. Jej przewaga nad resztą stawki jest tak wysoka, że gdyby nawet nie występowała do końca roku, to i tak znalazła by się w czołowej ósemce sezonu! Warto zauważyć, że mamy dopiero początek czerwca, a przecież wiele zawodniczek niemal do samego końca musi rywalizować o to, by znaleźć się wśród najlepszej ósemki.
Iga Świątek jest dyskryminowana?! Od takiej postawy robi się niedobrze. Paskudne zachowanie
Dobrym przykładem tego, jak trudno tak szybko wywalczyć sobie awans do turniejów Finals (turniej ten organizuje zarówno WTA, jak i ATP), jest przykład sprzed roku – Novak Djoković, który wygrał 3 turnieje wielkoszlemowe, awansował do turnieju ATP Finals „dopiero” w lipcu.