W seniorskim debiucie Iga Świątek wygrała turniej ITF w Sztokholmie. Potem z marszu wystartowała w kolejnej imprezie w stolicy Szwecji. Wczoraj pokonała 6:2, 6:3 koleżankę z reprezentacji Polski Maję Chwalińską, awansując do ćwierćfinału. Do obu turniejów jako zawodniczka niesklasyfikowana w rankingu WTA musiała się przebijać w kwalifikacjach. W seniorskim notowaniu pojawi się w poniedziałek.
Na początku października Świątek razem z Chwalińską wygrały juniorski Puchar Federacji (rozgrywki międzynarodowe). Zrobiły to jako drugie Polki w historii, po triumfie Agnieszki i Uli Radwańskich w 2005 roku (krakowianki miały wtedy 16 i 15 lat). Seniorski triumf Iga zanotowała szybciej niż Isia. Radwańska pierwszy turniej ITF (w Warszawie) wygrała, gdy miała 16 lat i 3 miesiące - 10 miesięcy więcej niż teraz ma Świątek.
- Podziwiam ją i szanuję, ale nie będę nową Radwańską. Mój styl gry jest zupełnie inny i chcę kroczyć swoją drogą - podkreśla Świątek. Rzeczywiście gra zupełnie inaczej - jak na swój wiek jest silna fizycznie, gra agresywnie i ofensywnie, imponując walecznością i silną psychiką.
Ojciec Igi, Tomasz Świątek, to były wioślarz, olimpijczyk z Seulu (1988). Mieszkająca w Raszynie pod Warszawą tenisistka jest zawodniczką Legii. - Mój tenisowy wzór? Nie mam idolek, ale ostatnio staram się naśladować Garbine Muguruzę. Podoba mi się jej styl gry i charakter - mówi Iga o hiszpańskiej mistrzyni Rolanda Garrosa.