- Jeszcze to wszystko do mnie nie dociera. Dopiero jak ta presja i stres ze mnie zejdą, poczuję dopiero radość z tego sukcesu - mówiła po finale Iga. - Strasznie się stresowałam, że w finale nie poradzę sobie z nerwami, ale kiedy wyszłam na ten wielki kort, poczułam, że jestem w swoim żywiole. Uświadomiłam sobie, że właśnie po to gram w tenisa, żeby robić show i żeby ludzie dobrze się bawili. Wcześniej tego nie czułam - dodała tenisistka Legii Warszawa.
Świątek jest czwartą polską mistrzynią juniorskiego Wimbledonu - po Aleksandrze Olszy (1995), Agnieszce Radwańskiej (2005) i Urszuli Radwańskiej (2007).
- Gram w juniorskich Szlemach od 2016 roku i chyba czas najwyższy zrobić kolejny krok i skupić się na karierze seniorskiej. Chcę zbudować sobie lepszy ranking WTA (obecnie nr 347, red.) i powalczyć w dorosłych turniejach. Za rok dostanę pewnie "dziką kartę" do Wimbledonu. Już nie mogę się doczekać - dodała Iga, która w niedziele wieczorem będzie się bawić na tradycyjnym Balu Mistrzów Wimbledonu z wielkimi gwiazdami tenisa. - Muszę teraz iść do fryzjera, bo moje włosy nie są w najlepszym stanie. Ale zdąże! - zaśmiała się Świątek.