Jednak nie tylko wynik końcowy wzbudził sensację – sposób, w jaki Świątek sięgnęła po tytuł, przejdzie do annałów dyscypliny. To pierwszy od 114 lat finał Wimbledonu, w którym jedna z zawodniczek nie zdołała wygrać choćby jednego gema. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1911 roku, gdy Dorothea Lambert Chambers pokonała Dorę Boothby również 6:0, 6:0.
Choć w historii wielkich szlemów zdarzały się już "podwójne rowery", czyli mecze zakończone dwoma setami do zera, to w finałach należą one do absolutnych wyjątków. Poprzednim tego typu przypadkiem był legendarny finał French Open w 1988 roku, w którym Steffi Graf zmiażdżyła Natashę Zvereva z ówczesnego ZSRR w zaledwie 34 minuty, również 6:0, 6:0.
Finał Wimbledonu 2025 był demonstracją siły, koncentracji i tenisowej perfekcji ze strony Igi Świątek. Polka nie dała Amandzie Anisimovej, niezwykle zestresowanej od pierwszej do ostatniej piłki, żadnej szansy na rozwinięcie skrzydeł. Od pierwszych akcji kontrolowała przebieg meczu, serwowała precyzyjnie, returnowała z chirurgiczną dokładnością i dominowała w każdej wymianie.
Amerykanka, mimo prób podniesienia się, była bezradna wobec agresywnej gry Świątek, która grała doskonale – niemal bezbłędnie, z determinacją godną mistrzyni. Spotkanie trwało nieco ponad godzinę, a statystyki pokazują, że Anisimova zdołała zdobyć zaledwie kilka punktów przy własnym serwisie.
ZOBACZ TEŻ: Ryki wściekłości Amerykanki w finale z Igą Świątek. Słyszał to cały Wimbledon