Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy Iga Świątek na mączce znów będzie grała jak z nut i rozbijała kolejne rywalki, ostatnie tygodnie są potwierdzeniem, że Polka nie zamierza zwalniać tempa. Jeszcze niedawno fani mogli cieszyć się z jej pierwszego w historii triumfu w Madrycie. Wówczas finał z Aryną Sabalenką był epicki i na długo zapadnie kibicom w pamięci, bo panie toczyły niebywale zacięty pojedynek. Nie minęło kilkanaście dni, a Świątek i Sabalenka ponownie spotkały się w finale wielkiego turnieju. Tym razem walczyły o sukces w Rzymie.
Świątek uradowana po wielkim sukcesie
Tym razem spotkanie miało zdecydowanie inny przebieg niż w stolicy Hiszpanii. Sabalenka nie stawiła tak zaciętego oporu, jak to miało miejsce kilkanaście dni temu i musiała uznać wyższość rywalki w dwóch setach. W dodatku w pierwszej partii Białorusinka zdołała ugrać zaledwie dwa gemy. W drugim secie nie było lepiej, bo Świątek wygrała 6:3 i ponownie mogła cieszyć się ze zwycięstwa. Radości nie ukrywała również w swojej wypowiedzi.
- Gratuluje świetnego występu w Rzymie. Znów przegrałam, ale zrobię wszystko, żeby wygrać z Tobą na Roland Garros - powiedziała najpierw Sabalenka. - Dziękuję swojemu teamowi i dziękuję kibicom, którzy stworzyli tu fantastyczną atmosferę - dodała. - Kolejny finał, kolejna świetna batalia, wiem, że kolejne rywalizacje nie będą z tobą łatwe. Napędzasz mnie do ciężkiej pracy. Zobaczymy jak to będzie w finale w Paryżu. Dziękuję swojej drużynie, Tomek, Maciek, Daria... Dziękuję. Oczywiście również mojemu tacie i siostrze oraz kibicom w Polsce. Czuję wasze wsparcie, wiem, że jesteście zawsze przy mnie. Jestem szczęśliwa, że mogę grać na takim poziomie przez taki czas - powiedziała Świątek.
Polecany artykuł: