Iga Świątek kocha muzykę, a jej gust mocno różni się od preferencji muzycznych większości jej rówieśników. 19-latka od dawna uwielbia rocka z lat 80. i 90. - Muzyka zawsze bardzo mnie odprężała. Odpoczywając, lubię słuchać zwłaszcza rocka. Uwielbiam Pearl Jam, oglądałam ich kilka koncertów, Eddie Vedder jako wokalista jest świetny, ma w sobie tyle energii, że ciężko oderwać wzrok - zwierzała się Iga na portalu redbull.com. - Lubię też Pink Floyd, bo… wiadomo, zespół legenda, Red Hot Chilli Peppers, Amy Winehouse. Ale można powiedzieć, że moja przygoda z rockową muzyką zaczęła się od Coldplay, to był mój pierwszy zespół, który naprawdę polubiłam. Skąd tyle starszych rzeczy? Kiedy jeździłam na różne turnieje z tatą, a potem innymi trenerami, oni słuchali w samochodzie muzyki, często rockowej, dużo rzeczy mi się spodobało. Aerosmith i Simple Red poznałam dzięki mojej byłej trenerce od przygotowania fizycznego. Ale wśród moich ulubionych zespołów jest też… ABBA. Usłyszałam ich kiedyś jako sześcioletnia dziewczynka i zostałam fanką - wspomina Iga Świątek. Walcząc w paryskim Roland Garros, też słucha rocka. Ostatnio najczęściej są to przeboje AC/DC i Guns N'Roses. - Przed każdym meczem słucham "Welcome to the Jungle". Mam tutaj taką swoją rutynę - powiedziała Iga po zwycięstwie 6:3, 6:1 nad Martiną Trevisan w 1/4 finału. - Czasami słucham też spokojniejszej muzyki, np. jazzu. Robię tu, gdy mój poziom adrenaliny jest za wysoki i muszę się uspokoić. Ale przed ćwierćfinałem byłam nieco śpiąca (panie zaczęły ok. godz. 21, red.) i znów puściłam sobie Guns N' Roses.
Iga Świątek wdała się w DYSKUSJĘ z Robertem Lewandowskim. Wszystko widać jak na dłoni!
Iga Świątek mecz z Martiną Trevisan zaczęła dość nerwowo. Popełniała błędy i przegrywała z Włoszką już 1:3. Potem jednak znów podkręciła tempo niczym dobra rockowa kapela. Do końca meczu przegrała już tylko jednego gema. - Warunki były trudne. Wiał silny wiatr, do tego zaczęłyśmy późno. Potrzebowałam trochę czasu, żeby się do tego przyzwyczaić. Ale potem wykonałam kawał dobrej roboty. Dobrze też wykorzystywałam wiejący wiatr, który chyba bardziej przeszkadzał rywalce - mówiła po meczu Iga Świątek. - Wiedziałam, że nie uda mi się zagrać tak perfekcyjnie jak z Simoną Halep. Na moim poziomie to po prostu niemożliwie. Wiedziałam, że będę popełniać błędy na początku, tym bardziej w tych warunkach. Ale zachowałam spokój i pozytywne nastawienie. Chciałam też od początku grać agresywnie, żeby dyktować warunki na korcie. I chyba nieźle mi poszło - uśmiechała się Iga.
Awansu do półfinału Roland Garros pogratulowali już Idze Świątek m.in. Robert Lewandowski, Agnieszka Radwańska i Marcin Gortat. - Mój telefon chyba eksploduje - śmiała się Iga. - To jakieś szaleństwo, ale na szczęście są ze mną osoby, które dbają o to, żebym zachowała odpowiedni poziom koncentracji (m.in. psycholog sportowy Daria Abramowicz, red.). - Teraz do końca turnieju nie będę korzystać z telefonu, na wszystkie gratulacje odpowiem później. Chcę po prostu skupić się na grze, robić wszystko tak jak do tej pory - dodała Iga, która już w środę powalczy w 1/4 finału debla, w parze z Amerykanką Nicole Melichar.
Roland Garros 2020 PREMIE. Ile zarobiła Iga Świątek?