Świątek notuje serię 28 zwycięstw z rzędu od połowy lutego 2022 r. – Czuję, że wygranie wszystkich tych turniejów przekracza cele, które wyznaczyłam sobie na początku roku – pisze Świątek na łamach BBC. – Roland Garros – jak wszystkie Wielkie Szlemy – to zupełnie inny klimat. Oczywiście moja pozycja się zmieniła i jestem postrzegana jako zawodniczka do pokonania. Każdy chce spróbować ograć światową jedynkę. Zmieniło się bardzo dużo odkąd zostałam numerem jeden na świecie. Największą zmianą był wzrost zainteresowania moją osobą. Spędzam więcej czasu rozmawiając z dziennikarzami i udzielając wywiadów – co bardzo lubię robić – ale jest to coś, czego muszę się nauczyć, by sobie z tym radzić – podkreśla Iga Świątek.
– W Polsce cały czas jestem rozpoznawana i trudno znaleźć miejsce, w którym by tak nie było – kontynuuje Iga. – Więc kiedy spotykam się z przyjaciółmi, zwykle robię to w domu lub u nich. Ale kiedy jestem w innych krajach, czuję, że mogę być bardziej incognito i to jest dobre.
Wszyscy zachwycają się Igą Świątek, a Niemcy doszukują się wad Polki
– W porównaniu do sytuacji sprzed dwóch lat, kiedy wygrałam French Open, czuję, że mam dużo więcej pewności siebie i wiary, że mogę dobrze sobie radzić. Czuję też, że mam o wiele więcej doświadczenia, które mogę teraz wykorzystać do rozwiązywania problemów, gdy jest to konieczne. Tamten turniej był przełomem, jeśli chodzi o sprawy mentalne, nieprzejmowanie się i niezastanawianie się, czy wygram, czy przegram. Dlatego mi się udało – uważa Świątek.
Czy Iga Świątek myśli o momencie, w którym kapitalna tegoroczna passa może zostać przerwana, a który niechybnie kiedyś nastąpi?
– Nie martwię się, że ta passa dobiegnie końca, choć oczywiście w pewnym momencie musi się to zdarzyć. Muszę się do tego przygotować, żeby nie być zaskoczoną, nadmiernie rozczarowaną, czy załamaną. Praca, którą wykonuję z moją psycholog Darią Abramowicz, która jest jedną z niewielu psychologów na pełny etat w tenisie zawodowym, jest kluczem – komentuje tenisistka z Raszyna.
Legenda bezpośrednio o Idze Świątek. Uważa to za nieprawdopodobne, jedno zdanie wystarczyło
Iga opisała też niedawną przygodę przy okazji wygranego turnieju w Rzymie.
– Po zdobyciu tytułu odprężyłam się, jedząc tiramisu. To mój ulubiony smakołyk. Jest pewna restauracja blisko Watykanu, do której wracamy co roku, a kelner, który zawsze mnie rozpoznaje, przyniósł mi kwiaty. To był uroczy gest – przyznaje Świątek. – Świętowanie z moim zespołem i jedzenie tiramisu to ten typ świętowania, który lubię. Nie chodzę imprezować. To była idealna uczta i oczywiście zjadłam wszystko. Mam nadzieję, że te kalorie nie wpłyną na moją formę w Roland Garros – śmieje się Iga.