„Super Express”: – Zaskoczył panią sposób, w jaki nierozstawiona w turnieju 19-latka z Polski powtórzyła pani wyczyn?
Justine Henin: – Już wcześniej widać było, że Iga ma ogromny talent. Jako juniorka odnosiła sukcesy, więc wiadomo było, że jest w stanie grać na najwyższym poziomie. Jednak nie sądziłam, że stanie się to tak szybko. Oczywiście poprzedni sezon przez pandemię był wyjątkowy i wiadomo było, że mogą być niespodzianki, szczególnie w kobiecym tenisie, który jest dużo bardziej nieprzewidywalny niż męski. Jednak z drugiej strony, poziom gry Igi i sposób, w jaki udźwignęła ten mentalny ciężar, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Podoba mi się jej podejście. Widać u niej pasję, chęć do ciężkiej pracy i doskonalenia się oraz to, że gra w tenisa sprawia jej wielką frajdę. Miałam pewne obawy, czy poradzi sobie z presją do samego końca turnieju, ale ani na moment w siebie nie zwątpiła.
– W październiku w Paryżu było zimno, wilgotno i wietrznie, co ułatwiło Idze zdominowanie rywalek, bo wykorzystała swoją siłę i top spin (uderzenie z postępującą rotacją). W Australii, gdzie warunki i nawierzchnia będą zupełnie inne, straci dużo atutów?
– Nie ma wątpliwości, że jej styl gry jest idealny do rywalizacji na mączce i że ta jesienna aura była dla niej korzystna. Wszystko będzie zależeć od tego, jak szybko uda jej się przystosować do panujących w Australii warunków. Gra oczywiście będzie tam dużo szybsza i Idze będzie trudniej wykorzystywać swoje atuty. Na mączce ma więcej czasu, żeby zorganizować swoją grę, i łatwiej generować dużą siłę. Sama jestem ciekawa, jak poradzi sobie teraz na dużo szybszych kortach. Tym bardziej że dojdzie też presja po sukcesie w Paryżu.
– No właśnie. Iga Świątek sama powtarza, że ten sezon będzie dla niej trudny, bo oczekiwania wobec niej gwałtownie wzrosły...
– Tak, ale myślę, że pomoże jej ta długa przerwa w grze po wygraniu French Open. Nie musiała od razu jechać na wielki turniej i radzić sobie z ogromną presją i wzrostem zainteresowania. W czasie pandemii zamieszanie wokół niej też pewnie było mniejsze. Miała więcej czasu, żeby się z tym oswoić.
- Ostatnie 15 Szlemów wygrało aż 11 różnych tenisistek. Iga Świątek jest już dziewiątą nową mistrzynią, licząc od 2017 roku. Czy któraś zawodniczka będzie w końcu w stanie zdominować konkurencję?
- Mam nadzieję, że w końcu doczekamy się tenisistek, które będą w stanie wygrywać wielkie turnieje z większą regularnością. Już przed wybuchem pandemii sytuacja w czołówce zaczynała się nieco stabilizować. Ashleigh Barty imponowała solidnością i regularnością. Naomi Osaka dojrzała, nabrała doświadczenia i coraz lepiej wykorzystuje swój wielki potencjał. Wika Azarenka wróciła na najwyższy poziom i też może znowu odgrywać jedną z głównych ról. Myślę, że kobiecy tenis potrzebuje takiej stabilizacji, wielkich rywalizacji gwiazd grających na najwyższym poziomie. Czegoś takiego co było wcześniej i co od dawna mamy w męskim tenisie.
– Iga postrzegana jest w Polsce jako następczyni Agnieszki Radwańskiej, której nigdy nie udało się wygrać Szlema. Czego pani zdaniem jej zabrakło do realizacji najważniejszych celów?
– Może po prostu siły ognia, a może jakiegoś drobiazgu, który w kluczowych momentach mógłby zrobić różnicę. Czasami brakuje odrobiny szczęścia, a w jej przypadku może też trochę chęci podjęcia większego ryzyka. Agnieszka przez długie lata była jedną z najlepszych zawodniczek na świecie i to w czasach, gdy poziom był bardzo wysoki. Oczywiście w tenisie liczy się głównie wygrywanie Szlemów, ale to, że tak długo potrafiła utrzymywać się w ścisłej czołówce, jest też godne podziwu.
Justine Henin
Ur. 1 czerwca 1982 r. w Liege
Kraj: Belgia
Była liderka rankingu WTA
Siedmiokrotna mistrzyni Szlemów: Australian Open (2004), French Open (2003, 2005, 2006, 2007), US Open (2003, 2007). Obecnie jest ekspertem Eurosportu
Nie przegap
Australian Open od poniedziałku na żywo na antenach Eurosportu 1 i 2 oraz w usłudze Eurosport Player, gdzie można śledzić rywalizację na wszystkich kortach