- Czy Agnieszka Radwańska będzie kiedyś numerem jeden damskiego tenisa?
- Myślę, że to możliwe. Jeszcze trzy lata temu bym tego nie powiedział, ale od tego czasu bardzo się poprawiła. Świetnie się porusza, chyba najlepiej ze wszystkich tenisistek, jest silna mentalnie. Kiedyś brakowało jej tylko siły fizycznej. Teraz ją ma...Takiej tenisistce jak ona łatwiej jest się poprawić we wszystkich elementach, niż tenisistkom, które opierają swoją grę na sile. Jeszcze niedawno była ósma, czy dziesiąta na świecie, a teraz awansowała do finału Wimbledonu i toczy takie boje z Szarapową w Stambule? Ktoś taki może być numerem 1.
- Jest wystarczająco silna, by pokonać Serenę Williams?
- Serena jest z zupełnie innej bajki. Jeśli jest zdrowa i gra dobrze, jest nie do pokonania. To Boris Becker moich czasów. Kiedy grał dobrze, nie było na niego mocnych, sam się o tym nie raz przekonałem. To samo było z Petem Samprasem, Rogerem Federerem, gdy grał swój najlepszy tenis. Tak samo jest teraz z Sereną. Ale jeśli Radwańska jeszcze poprawi o kilka procent każdy element swojej gry: forhend, bekhend, serwis, zacznie biegać trochę szybciej i skakać jeszcze trochę wyżej, to kto wie? Ona przypomina mi mnie samego, ja grałem podobnie jak ona i też nie byłem zbyt silny fizycznie. Dopiero w drugiej połowie lat 80. zacząłem mocniej nad sobą pracować i podniosłem swój tenis na wyższy poziom.
- Gdybyś był trenerem Radwańskiej, to co byś zrobił? Poprawiał wszystko po trochu, czy przede wszystkim popracowałbyś nad jej siłą?
- Drastyczne zmiany są niebezpieczne i mogą doprowadzić do tego, że zawodniczka utraci swoje atuty. Na przykład poprawi siłę, ale pogorszy się jej czucie piłki. Lepiej poprawiać systematycznie wszystkie elementy. Jeśli ktoś trenuje cztery godziny, to może trenować i pięć. Jeśli biega dziesięć kilometrów, może biegać piętnaście. Może poprawiać forhend, bekhend, szybkość. Gdyby trzeba było dodać tylko siły, Agnieszka musiałaby zmienić rakietę. W jej grze niewiele można już znacząco poprawić, oprócz siły i kondycji, bo technicznie i taktycznie jest na bardzo wysokim poziomie. Dziś w tenisie kluczowa jest nie siła, ale umiejętność poruszania się po korcie. W tym najlepsi są Nadal, Murray i Djoković, a Federer też jest dobry. Dlatego myślę, że właśnie takie zawodniczki jak Radwańska są przyszłością kobiecego tenisa.
- A Karolina Woźniacka? Ona gra dla Danii, ale ma w Polsce wielu kibiców. Podobnie jak Angelique Kerber. Chyba wiesz dlaczego.
- Nie wiem, dlaczego Kerber?
- Tak jak Woźniacka jest polskiego pochodzenia.
- Poważnie? Nie wiedziałem tego. Niesamowite ile jest obecnie w czołówce zawodniczek o polskich korzeniach. Bo przecież jest jeszcze kilka innych. Lisicki chyba?
- Ona też. A także Kanadyjka Wozniak, Australijka Rogovska. Chyba polski powinien zostać jednym z oficjalnych języków WTA.
- Kto wie, może to kiedyś nastąpi (śmiech). A wracając do Kerber, to muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczyła, awansując w tym roku do pierwszej dziesiątki na świecie. Nic tego nie zapowiadało.
- A Woźniacka? Co się z nią stało?
- Na razie nic. Dopiero może się stać. To nie jest zawodniczka typu Federera czy Murray'a, którzy potrafią zagrać wszystko. Ona oparła swoją grę na wytrzymałości, szybkości i niesamowitej regularności. Dzięki temu została liderką rankingu WTA. Wykorzystała moment, w którym na szczycie była pustka. Ale z całym dla niej szacunkiem, bo była numerem jeden, nie była moim zdaniem najlepsza na świecie. Myślę, że ona również zdaje sobie z tego sprawę. Są jednak fizyczne granice ludzkiego organizmu. W pewnym momencie dochodzi się do punktu, w którym nie da się biegać jeszcze szybciej i przebijać jeszcze mocniej. Woźniacka doszła do ściany. Myślę, że powinna pójść teraz w tym samym kierunku, co Radwańska, spróbować grać mądrzej. Tu ma rezerwy.
- Może znów być numerem jeden?
- Tego nie jestem pewien, ale na pewno stać ją na to, by wygrać turniej Wielkiego Szlema.
- Problemy miał też Nadal. Niektórzy mówią, że się kończy.
- Nadal już raz miał taki moment w karierze, gdy musiał zrobić sobie przerwę ma regenerację. To było po jego porażce z Robinem Soederlingiem w Paryżu, trzy lata temu. Styl jego gry nadwyręża organizm, stąd jego powracające problemy ze zdrowiem. Tym razem takim momentem była porażka w Wimbledonie z tym? Jak on się nazywał?
- Lukas Rosol...
- No właśnie. Nie jest przypadkiem Polakiem.
- Blisko, to Czech.
- Wiem, żartowałem (śmiech). W przypadku Nadala bardziej niż o zdrowie obawiam się o jego psychikę. Wygrał już wszystko i sprawia wrażenie, jakby brakowało mu motywacji. Jakby jakiś wewnętrzny głos mówiło mu: dosyć. Mam nadzieję, że wróci. Dopiero teraz widzimy, jak bardzo go brakuje.
- Słyszałeś nazwisko Jerzy Janowicz?
- Nie, nigdy nie widziałem go na korcie
Legendarny Mats Wilander chwali Agnieszkę Radwańską: Karolina Woźniacka musi wziąć przykład z Radwańskiej
Były tenisista Mats Wilander w rozmowie z nami podsumowuje sezon Agnieszki Radwańskiej i bardzo pozytywnie ocenia szanse Polki na dalsze lata. Szwed jest zdania, że to właśnie do takich zawodniczek jak "Isia" będą należały zbliżające się sezony tenisowe.