Polka bardzo pewnie awansowała do drugiej rundy tegorocznego Wimbledonu. W pierwszym spotkaniu pokonała Jil Teichmann 6:3, 6:2, choć zdaniem wielu ekspertów nie była murowaną faworytką tej rywalizacji. Po meczu Linette odniosła się do tematu kobiecego stroju i zwyczajów jakie panują na wielkoszlemowych kortach w Londynie. W tym roku organizatorzy umożliwiają zawodniczkom na ubiór kolorowej bielizny. Nie musi już to być biała bielizna jak w poprzednich latach. Polka wyznała, że to dla niej znacząca zmiana.
– Myślę, że zawsze jest tak, iż każda z nas ma okres właśnie na Wimbledonie. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale to jest bardzo, bardzo stresujące. Nie potrafię nawet powiedzieć, jak bardzo. Człowiek chce się skupić tylko i wyłącznie na tenisie, a dzieją się rzeczy, nad którymi nie można zapanować – przyznała Linette, którą cytowała Interia.
Dwudziesta czwarta zawodniczka rankingu WTA opowiedziała jedną historię z innego turnieju wielkoszlemowego. Do teraz pewna sytuacja z US Open powoduje u niej mocne zmieszanie. – Jedna z dziewczyn musiała niestety pójść się przebrać, ponieważ miała aż taką sytuację, ale nie dostała pozwolenia, żeby zejść z kortu. To jest karygodne. Tym bardziej, że sędzia była kobietą – opisała Linette, dodając, że sama miała podobną sytuację. Na szczęście jej rywalka pozwoliła zejść do szatni, by się przebrać...