To życiowy sukces 27-letniej Magdaleny Fręch, która do tej pory zajmowała najwyżej 42. lokatę w światowym rankingu. W lipcu, tuż przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich w Paryżu, wystąpiła po raz pierwszy w finale, przegrywając w Pradze z Magdą Linette. W przypadku końcowego triumfu może się zameldować nawet na 31. miejscu.
Magdalena Fręch w półfinale turnieju w Guadalajarze spotkała się z doświadczoną Caroliną Garcią, niegdyś czwartą rakietą świata, triumfatorką 11 turniejów WTA w singlu. W styczniu Polka dość sensacyjnie pokonała tę Francuzkę w 2. rudzie Australian Open - 6:4, 7:6(7-2). Teraz też okazała się lepsza. Francuzka w obu setach szybko wypracowała sobie wyraźną przewagę. W pierwszym prowadziła kolejno 3:0 i 5:2, ale nie potrafiła postawić kropki nad "i". W dziewiątym gemie pierwszej partii Fręch obroniła dwa setbole, zanim przełamała po raz pierwszy serwis przeciwniczki, a po chwili wyrównała na 5:5. Później miała dwa kolejne breaki, ale o losach tej odsłony zdecydował tie-break.
Drugi set toczył się według niemal identycznego scenariusza. Było już 3:0 dla Carlonie Garcii, ale Magdalena Fręch znów odrobiła straty. Później miały miejsce dwa kolejne przełamania z obu stron, ale decydujące i kończące okazało się następne w 12. gemie, które dało Fręch wygraną 7:5 i awans do finału. - Trudno na gorąco opisać, co czuję, bo ciągle kłębi się we mnie mnóstwo emocji. To mój pierwszy finał WTA 500, więc to naprawdę wyjątkowe osiągnięcie i wielki krok w mojej karierze - skomentowała Fręch trwające dwie godziny i osiem minut spotkanie.
W drugim półfinale Australijka Olivia Gadecki pokonała Kolumbijkę Camilę Osorio 6:2, 6:3 i po raz pierwszy zagra o tytuł WTA. Finał rozpocznie się ok. 1 w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego.