"Super Express": - Agnieszka Radwańska po ponad 3 latach wypadła z czołowej dziesiątki rankingu (obecnie nr 14). W tym roku rozczarowuje. Czy jej kibice mogą liczyć na to, że odbuduje się już podczas French Open?
Mats Wilander: - W Paryżu trudno będzie jej się odrodzić. Wszyscy wiedzą, że na mączce Agnieszka nie porusza się tak dobrze jak na twardych kortach. Nie ślizga się tak na ziemi jak inne czołowe zawodniczki, nie ma też dobrego top-spina. Ale z drugiej strony każda zawodniczka wciąż odczuwać będzie strach, budząc się rano z myślą, że dziś gra z Radwańską. Nawet na mączce Aga jest bardzo niewygodną rywalką. A kiedy jeszcze jest wilgotno i wietrznie, a po drugiej stronie siatki stoi Radwańska, czujesz się tak, jakby śnił ci się jakiś koszmar.
Ranking WTA: Kolejny spadek Agnieszki Radwańskiej
- Agnieszka twierdzi, że jej kiepskie wyniki w tym roku wiążą się głównie z rosnącą presją młodszych i silniejszych fizycznie rywalek.
- I ma rację. Dlatego powinna się poprawiać, nawet minimalnie, o 1-2 procent. Powinna wziąć przykład z Karoliny Woźniackiej, która minionego lata zrobiła mały postęp, zaczęła uderzać piłkę minimalnie mocniej i biegać po korcie minimalnie szybciej. Ale... nie martwiłbym się o Agnieszkę, bo wkrótce się odrodzi. Jednak ten postęp w jej grze jest konieczny.
- Pomóc jej w tym miała Martina Navratilova. Jest pan zaskoczony, że ta współpraca zakończyła się tak szybko?
- Nie. Zaskoczony jestem, gdy współpraca tenisowych gwiazd z trenerami trwa dwa lata albo dłużej. To jest trochę tak jak w szkole. Każdy trener jest jak nauczyciel, zawsze w czymś ci pomoże, ale niekoniecznie przekłada się to na natychmiastowe sukcesy. Czasami są to podwaliny pod wyniki osiągane w dalszej przyszłości. Jestem przekonany, że Agnieszka w czasie współpracy z Navratilovą nauczyła się bardzo dużo. Nie wiem, kiedy zobaczymy owoce tej współpracy, ale przyjdą na pewno. Może na Wimbledonie?