Najlepsza tenisistka świata Karolina Woźniacka (20 l.):Jestem zwyczajną dziewczyną

2010-10-09 18:15

Właśnie została liderką światowego rankingu tenisistek i awansowała do półfinału wielkiego turnieju WTA w Pekinie. Karolina Woźniacka (20 l.) jest światową gwiazdą, zarabia miliony dolarów i odnosi ogromne sukcesy. A jednak pozostała zwykłą, skromną dziewczyną. I mimo natłoku obowiązków znalazła chwilę na rozmowę z "Super Expressem".

"Super Express": - Gratulacje! Jak się czujesz jako nowa liderka w rankingu tenisistek?

Karolina Woźniacka: - Dziękuję. Jestem dumna i szczęśliwa. Przecież każdy, kto zaczyna na poważnie zajmować się sportem, marzy o tym, żeby kiedyś osiągnąć szczyt. Ja także marzyłam o pierwszym miejscu w rankingu i właśnie udało mi się to osiągnąć.

- Jakie to uczucie?

- Trudno mi to nawet opisać, to coś niesamowitego. Całe życie ciężko trenowałam właśnie po to, żeby znaleźć się w tym miejscu, co teraz, na szczycie. Grałam bardzo dobrze przez cały sezon i teraz mogę o sobie powiedzieć, że jestem numerem 1 na świecie, że zasłużyłam na to. To wspaniałe!

- Jakie cele stawia sobie najlepsza zawodniczka świata?

- Chcę wygrać wielkiego szlema i utrzymać się na pierwszym miejscu jak najdłużej. Żeby nikt nie powiedział, że awansowałam przypadkiem, fartownie.

- Na pierwszym miejscu zastąpiłaś Serenę Williams. Nie boisz się, że ona wróci do gry po kontuzji i odbierze ci prowadzenie?

- Serena jest wspaniałą zawodniczką, marzę o tym, żeby osiągnąć tyle, co ona. Wczoraj przysłała mi SMS-a z gratulacjami. Napisała: dobra robota, gratulacje. Ta wiadomość wiele dla mnie znaczy. Odpisałam jej, że dla mnie ona jest prawdziwą mistrzynią.

- Jak świętowałaś awans?

- Było spotkanie z kierownictwem WTA, ambasadorem Danii w Chinach, chińskimi władzami. Szampan lał się strumieniami, ale tylko zamoczyłam usta, bo nie lubię szampana! Po turnieju chcę pójść z rodziną na dobrą kolację, uczcić sukces.

- Duńskie gazety piszą, że osiągnęłaś największy sukces w historii duńskiego sportu.

- To rzeczywiście wielka sprawa. Aż boję się myśleć, jakie będzie szaleństwo, gdy wrócę do Danii.

- Kiedy przylecisz do Polski?

- Nie wiem, ale przylecę na pewno. Nigdzie nie ma takich pierogów!

- Zyskałaś nie tylko sportowo, ale też finansowo.

- Rzeczywiście, za awans moi sponsorzy przewidzieli specjalne premie. Ale ja o tym nie myślę, skupiam się na grze, kasa jest jedynie dodatkiem. Zarabiam coraz więcej, ale pieniądze mnie nie zmieniły. Mam tych samych przyjaciół, co 5 lat temu, zachowuję się tak samo.

- Nie czujesz zmęczenia długim sezonem?

- Pewnie, że czuję. Ale zapominam o tym, jak tylko sobie przypomnę, że jestem numerem 1. Wtedy czuję, że mogę wszystko, awans to dopiero początek. Jestem najmłodsza w czołówce. Chcę utrzymać to miejsce przez lata!

Najnowsze