Iga Świątek przez 75 tygodni była liderką rankingu WTA i niektórzy kibice myśleli chyba, że ta seria potrwa wiecznie. Tymczasem po pierwszym objęciu prowadzenia dłużej od Polki panowały jedynie... Martina Hingis (80 tyg) i Steffi Graf (186). Raszynianka rozgrywająca zdaniem niektórych "słaby" sezon, może pochwalić się bilansem 56 zwycięstw i 10 porażek. Do tego wygrała cztery turnieje, w tym wielkoszlemowy Roland Garros, do tego była w dwóch finałach, pięciu półfinałach i po dwa razy przegrywała w ćwierćfinałach i czwartych rundach. Wobec tego Piotr Woźniacki nie wytrzymał i ostro skomentował oczekiwania polskich kibiców w rozmowie ze Sport.pl.
Ojciec Caroline Wozniacki wygarnął Polakom ws. Igi Świątek
- O czym my rozmawiamy? Myślę, że nasze społeczeństwo nie umie kibicować, bo tak naprawdę nie zna się na sporcie. Popatrzmy na Danię i Szwecję - to są w porównaniu z Polską małe kraje. Ale umieją lepiej kibicować i mają duże sukcesy w różnych dyscyplinach sportu, bo tam od dawna młodzież jest aktywna, ma różne zajęcia, należy do różnych klubów. Nie chcę mówić, że w Polsce tego nie ma, ale inna jest skala. U polskich kibiców ciągle widoczna jest też taka dziwna zazdrość, jest to ciągłe liczenie pieniędzy, które sportowiec zarobił, jest o tym ciągłe pisanie, jest analizowanie, że ktoś coś źle mówi, że źle patrzy. To wszystko jest męczące i nudne. Dlaczego to wszystko przebija się mocniej niż to, że Iga tak dużo wygrywa i że wygrywa w takim niesamowitym stylu? Przecież ona mnóstwo setów wygrywa 6:0 i 6:1 - wypalił ojciec Caroline Wozniacki.
- Ludzie siedzący w tenisie wiedzą, jak wielka musi być motywacja tenisisty, który tak wysoko wygrywa. Przecież Iga na kortach nie spotyka się z przypadkowymi osobami, tylko z innymi zawodniczkami, które też są cały czas w grze. A wyniki ma zazwyczaj takie, jakby grała nie z dziewczynami, które codziennie trenują, tylko jakby to były takie dziewczyny, które przed meczami z nią przez trzy i pół roku nie miały w ręku rakiety, jak Karolina w momencie, w którym zdecydowała, że wracamy - dodał 60-latek, po czym jeszcze raz odniósł się do tegorocznych sukcesów Świątek wymienionych przez Łukasza Jachimiaka.
- Ha, ha, ha, ha, ha... Wie pan co? Najważniejsze, żeby między wami, żurnalistami, a sportowcami była jakaś nić porozumienia. A że wśród kibiców zdarzają się ludzie zaściankowi, którzy nie wiedząc co ze sobą robić piszą głupoty? Tym się nie można przejmować. W polskim sporcie dzieje się dziś dużo fajnych rzeczy - w tenisie, w siatkówce, w lekkoatletyce. Jest komu kibicować. A tych narzekaczy zostawmy. Nie warto o nich gadać - podsumował Woźniacki.