Janowicz rozegrał pewnie jeden z lepszych meczów w tym sezonie. Walczył. Atakował. Przeciwstawiał się Muellerowi na tyle, na ile mógł. - Odrodził się jak feniks z popiołów - napisały na gorąco największe tytuły w Polsce. I faktycznie. Polak nie był faworytem starcia, a mimo to dyktował warunki gry. Wygrał pierwszego seta 7:5. W drugim złapał zadyszkę, by w trzecim w cudowny sposób doprowadzić do wyrównania, a później do tie-breaka. W nim prowadził 2:0 i 4:2, dwukrotnie miał meczbola, ale nie tylko reprezentant Polski wyszedł na kort zdeterminowany jak nigdy. 33-letni Mueller walczył jak lew, a obaj panowie urządzili sobie thriller również w trzeciej partii. W grze na przewagi lepszy okazał się zawodnik z Luksemburga i to on w II rundzie olimpijskiej rywalizacji zmierzy się z Jo-Wilfriedem Tsongą. Janowicz niestety pożegnał się już z walką o medale.
Gilles Muller (Luksemburg) - Jerzy Janowicz (Polska) 5:7, 6:1, 7:6(10)