Obu panów dzieli spora różnica wieku – Australijczyk jest młodszy o dziewięć lat – oraz dotychczasowy dorobek. Murray to trzykrotny triumfator Wielkiego Szlema (choć w Melbourne nigdy nie wygrał, docierał tylko do finału), ale jego gwiazda już mocno wyblakła. Głównie ze względów zdrowotnych: ma za sobą skomplikowaną operację i gra w tej chwili ze sztucznym biodrem!
Do australijskich zmagań przystępował z 66. miejsca w rankingu ATP, ale już w pierwszej rundzie sprawił ogromną niespodziankę, zwyciężając plasującego się mniej więcej 50. pozycji wyżej Matteo Berrettiniego. Cały mecz – w którym Szkot prowadził już 2-0 w setach – zakończył się w pięciu partiach, po blisko pięciu godzinach walki. Nie wiedział wtedy, że 48 godzin później czeka go podobny dreszczowiec, tym razem z niżej notowanym (159.) reprezentantem gospodarzy.
Scenariusz meczu był odmienny; to Australijczyk wygrał dwa pierwsze sety, a w trzecim prowadził już 2:0 i wydawało się, że spokojnie zmierza do szybkiej wygranej. Wtedy jednak nastąpiła akcja – mająca wartość pierwszego gema wygranego przez Murraya w tej partii – którą koniecznie trzeba zobaczyć na poniższym filmie. Po długiej wymianie, w której weteran bronił niesamowite piłki, publiczność na trybunach oszalała, a Kokkinakis z wściekłości rąbnął rakietą w ziemię, rozbijając ją w drzazgi, Murray zdobył punkt na wagę przełamania rywala!
Ta akcja przywróciła mu wiarę w możliwość pokonania przeciwnika. I zrobił to! Dokładnie po 5 godzinach i 45 minutach walki wygrał pierwszą piłkę meczową. Murray ostatecznie wygrał 4:6, 6:7 (4), 7:6 (5), 6:3, 7:5!