Agnieszka prowadziła już 5:4 i 30-0 w drugim secie. Do szybkiego zwycięstwa brakowało jej dwóch wygranych piłek. Niestety, po raz kolejny w tym sezonie wypuściła wygraną z rąk.
- To jest jakiś kompleks. Tak samo było w meczach z Gajdosovą, Wiesniną i Szarapową. Tak dalej być nie może, konieczne są jakieś działania - apeluje Fibak. - Przydałby się jakiś trener autorytet, ktoś do pomocy Robertowi Radwańskiemu. Na razie Agnieszka robi, co chce i nikogo nie słucha. Trzeba przyznać, że wygodnie to sobie ustawiła. Ale mogłaby ciężej trenować, słuchać mądrych rad i osiągnąć znacznie więcej.
Fibak przypomina, że podobnie postąpiła Chinka Na Li (29 l.), kiedy po finale Australian Open przyszły gorsze wyniki. - Jej trenerem był mąż. Li jednak mu podziękowała i zatrudniła doświadczonego Duńczyka. W efekcie właśnie wygrała Roland Garros - przypomina były tenisista. - Agnieszka to ogromny talent, jeden z największych na świecie. Teraz może mieć swoje pięć minut. Jeśli nic nie zrobi, za kilka lat będzie żałowała, że nie wykorzystała w pełni swoich umiejętności...