Iga Świątek nie znosi gotowania
W najbliższym czasie Iga Świątek będzie w pełni skupiona na tym, co robi najlepiej - grze w tenisa. Już w sobotę (2 listopada) rozpocznie się turniej WTA Finals kończący sezon, w którym Polka powalczy o odzyskanie prowadzenia w rankingu WTA. O to nie będzie łatwo, bo liderująca Aryna Sabalenka ma aż 1046 punktów przewagi i przy jej dobrej grze nawet zwycięstwo Świątek w całym turnieju nie da rankingowego awansu. Mamy jednak nadzieję, że w Rijadzie zwyciężczyni pięciu turniejów Wielkiego Szlema po raz kolejny zachwyci świat i 9 listopada po finale będzie świętować jak przed rokiem w Cancun. Zapewne w towarzystwie ukochanego tiramisu, choć wątpliwe, że własnej roboty.
Świątek i Sabalenka razem w Rijadzie. Bawiły się jak najlepsze przyjaciółki!
Poza tenisem Świątek uwielbia m.in. książki i muzykę, ale gotowanie zdecydowanie nie jest jej konikiem. Raszynianka zupełnie szczerze przyznała to podczas wizyty u Tomasza Smokowskiego w Kanale Sportowym. Były dziennikarz Canal+ Sport prowadził tam serię "Mój pierwszy raz", w której sportowcy dawali się poznać z innej strony. Najlepsza polska tenisistka została zapytana, do czego w życiu ma dwie lewe ręce.
Te słowa Świątek mogą poruszyć Magdę Gessler
- Do gotowania. Nie jestem nawet w stanie trzymać się przepisu i chyba to tyle - wyznała wtedy. - Nawet się tego nie tykam, ale wiem, że jak przyjdzie taki etap w moim życiu, że będzie mi na tym zależało, to się nauczę, ale teraz nie mam nawet na to czasu - dodała.
Od ostatniego meczu Świątek minęły już prawie dwa miesiące, ale ten czas zamiast na gotowanie, poświęciła na odbudowanie się po trudach wymagającego sezonu. Zmieniła też trenera - Tomasza Wiktorowskiego zastąpił Belg, Wim Fissette. Po raz pierwszy z nowym szkoleniowcem 23-latka wystąpi w WTA Finals, a kciuki za zwycięstwo w Rijadzie będą za nią trzymać także miłośnicy gotowania, których w Polsce przecież nie brakuje.