- Nie byłem w stanie zagrać tenisa, który wszyscy chcieli oglądać. Z wieloma rzeczami miałem problemy, zmarnowałem mnóstwo szans, nie potrafiłem złapać rytmu. Mam wrażenie, że pokonałem samego siebie, choć oczywiście Tommy też wykonał kawał świetnej roboty. Przebijał piłkę, utrzymywał ją w grze, czekając na to, co zrobię. A ja nie mogłem zrobić nic. To było potwornie frustrujące - mówił smutno Federer.
"Król Roger" zaliczy pierwszy od 2002 roku sezon, w którym nie zagra w ani jednym finale turnieju Wielkiego Szlema. Ale zapowiedział, że nie złoży broni.
- Muszę pracować jeszcze ciężej i wrócić silniejszy. Mogę grać lepiej, jestem o tym przekonany - powiedział, ale takim tonem, jakby sam już w to nie wierzył.
Złośliwi mówią, że wypalonego zupełnie Szwajcara na korcie trzymają już tylko gigantyczne kontrakty reklamowe (Gillette, Nike, Wilson, Credit Suisse), dzięki którym kasuje ok. 50 milionów dolarów rocznie...