- Nie znam jej, obejrzałam tylko kilka piłek i wiem, że trzeba będzie uważać - mówiła przed meczem Radwańska o mało znanej Giorgi. Sklasyfikowana na 145. miejscu w świecie Włoszka pokazała, że nieprzypadkowo znalazła się tak daleko w wielkoszlemowej imprezie.
Co prawda zwycięstwo Radwańskiej ani razu nie było w poniedziałek zagrożone, ale kilka piekielnie silnych i kąśliwych uderzeń Giorgi zrobiło wrażenie na Polce.
Gdyby 21-latka z argentyńsko-włoskimi korzeniami była dokładniejsza, mogłaby napsuć krwi faworytce. Zaliczyła więcej wygrywających piłek, ale zupełnie nie potrafiła utrzymać rytmu gry. Popełniła aż 30 niewymuszonych błędów, przy tylko 6 Radwańskiej.
Tymczasem teoretycznie najgroźniejsze przeciwniczki Polki w jej połówce drabinki padają dosłownie jak muchy i przed Radwańską otwiera się wręcz szeroka arteria do czwórki.
Ze względu na stosunkowo łatwe losowanie Polka miała bez trudu dotrzeć w Londynie do półfinału i zagrać w nim z liderką rankingu WTA, Marią Szarapową. To pierwsze cały czas jest bardzo prawdopodobne, ale piękna Masza na pewno nie będzie już rywalką krakowianki.
Szarapowa wczoraj sensacyjnie odpadła z Wimbledonu po porażce 4:6, 3:6 z Niemką polskiego pochodzenia Sabine Lisicki. Ta ostatnia zagra o półfinał z również mającą polskie korzenie swoją rodaczką Angelique Kerber, która wygrała z Kim Clijsters aż 6:1, 6:1.