Terminator. Po prostu. Radwańska udowodniła w sobotę, że z tej małej, obrażającej się na wszystko dziewczynki, nie zostało już nic. Polka fenomenalnie rozpoczęła mecz. Wyszła na prowadzenie, ale Hiszpanka jak na złość odrobiła straty. "Isia" mogła się załamać. Nie dość, że nieoczekiwanie już na początku musiała odrabiać straty, to jeszcze coraz większe problemy sprawiało udo. To właśnie ból kończyny spowodował, że przed drugim setem konieczna była interwencja fizjoterapuety.
Kontuzjowana Radwańska zabiegała Muguruzę!
- Ja wiem że cierpisz. Wiem że noga boli. Ale nie ma chwały bez cierpienia! Nie pokazuj jej, że ta noga sprawia problemy! - mówił do Agnieszki w przerwie między setami trener Tomasz Wiktorowski.
I Radwańska dała radę! W nieprawdopodobny sposób. Muguruza w tym sezonie biła Polkę jak chciała i kiedy chciała. Tymczasem w sobotę z każdym kolejnym zagraniem opadała z sił. A nasza tenisistka dopiero się rozkręcała. Nie mamy pojęcia, czy w przerwie poprosiła o pomoc fizjoterapuetę, dr. House'a czy może po prostu zadziałały modlitwy, ale takiego czegoś jeszcze nie widzieliśmy. 150 minut heroicznej walki i to ta kontuzjowana wyglądała, jakby chciała pogać jeszcze przynajmniej przez godzinkę. Rywalka marzyła już tylko o prysznicu i wakacjach.
Radwańska wygrała wojnę z Muguruzą i zagra w finale Masters!
Polka w finale WTA Finals zagra z Maria Szarapową albo Petrą Kvitową. Nie ma to zresztą większego znaczenia. Radwańska już w półfinale okazała się wygrana. Przełamała swój koszmar i udowodniła, że poza umiejętnościami, ma jeszcze niewiarygodny wręcz hart ducha.
Powtórzymy. Terminator, ot co.