Babatunde Aiyegbusi

i

Autor: archiwum prywatne Babatunde Aiyegbusi w barwach Minnesota Vikings

Polski Viking Babatunde Aiyegbusi podbija Amerykę

2015-05-08 4:00

Pół roku temu Babatunde Aiyegbusi (27 l.) musiał zostawić we Wrocławiu żonę Luizę oraz trzyletniego synka i za chlebem wyjechać do Warszawy, gdzie dostał pracę w firmie ochroniarskiej. Dziś mierzący 206 cm wzrostu i ważący 150 kg syn Polki z Oleśnicy i nigeryjskiego lekarza walczy o trzyletni kontrakt w drużynie futbolu amerykańskiego - Minnesota Vikings z najlepszej i najbogatszej ligi świata. Jeśli mu się uda, Babs zostanie pierwszym zawodnikiem w historii, który zagra w NFL bezpośrednio po transferze z Polski.

"Super Express": - Z Oleśnicy do NFL, jak amerykański sen. Ale aby się zupełnie spełnił, musisz znaleźć się w kadrze 53 zawodników spośród 90 kandydatów. Dasz radę?

Babatunde Aiyegbusi: - Wierzę w to z całego serca! Jestem jednym z najsilniejszych chłopaków w zespole, szybkościowo też nie odstaję, jednak wszystko tak naprawdę zweryfikują treningi, podczas których będziemy ćwiczyć starcia jeden na jeden. Na mojej pozycji ofensywnego liniowego klub chce zatrudnić dziesięciu zawodników, a o angaż ubiega się dwudziestu. Połowa jest do odstrzału.

- Do NFL trafia elita zawodników z najlepszych klubów uniwersyteckich. Ty, który nigdy nie grałeś nawet w college'u, pewnie często słyszysz pytanie, skąd się tu wziąłeś?

- Rzeczywiście, nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by klub z NFL zatrudnił zawodnika prosto z Polski, a chyba nawet z Europy. Presja jest duża, będę szczęśliwy, gdy stanę się dla polskiego sportu kimś takim jak Marcin Gortat w NBA.

Pekin walczy o organizację ZIO 2022... zakazem grillowania [WIDEO]

- Miałeś okazję już go poznać?

- Jeszcze nie, ale myślę, że nie będzie to wielkim problemem i niebawem się spotkamy. Gortat bardzo mi imponuje, jest świetnym ambasadorem Polski w Ameryce. Wkrótce będzie też okazja do zapoznania się z Sebastianem Janikowskim. Z jego Oakland Riders gramy trzeci mecz przedsezonowy. W Vikingach jest też Carter Bykowski, którego dziadek wyemigrował do Ameryki. On zadaje mi najwięcej pytań o nasz kraj, jest ciekaw, co znaczy jego nazwisko.

- Jak przyjęli cię koledzy w szatni? W filmach debiutanci w amerykańskich drużynach nie mają łatwego życia.

- Nie wstydzę się, że jestem rookie (debiutant - red.). Żaden z chłopaków nawet przez moment nie dał mi odczuć, że jestem nowy, nie ma żadnej fali, poniżania. Naprawdę jestem traktowany bardzo w porządku.

- Minnesota to dobre miejsce do życia, jak trenujesz?

- Klimat jest podobny do polskiego, a ludzie fantastyczni! Mój dzień zaczyna się o 7 rano. Trenujemy do 14, a po południu i wieczorem uczę się strategii. Podobnie jak większość zawodników mieszkam w hotelu. Mamy swojego kucharza, który przyrządza nam pyszne jedzenie. Naprawdę, nie mam na co narzekać.

- Powodzenia, trzymamy kciuki.

Najnowsze