Do zdarzenia doszło na meczu ligi czeskiej pomiędzy zespołami ze Svitav i Pardubic. W rolę Deontaya Wildera wcielił się Jan Spacek ze Svitav. Myślał, że rywal - Lukas Kotas - podstawił mu nogę. Tak rzeczywiście było, ale nieczyste zagranie Kotasa było przypadkowe.
Spacek jednak nie wytrzymał - doskoczył do rywala i jednym potężnym ciosem w twarz powalił go na parkiet. Zawodnikom i sędziom udało się nie dopuścić do większej zadymy na boisku. Teraz Spacek ma z głowy sześć meczów i 19 tysięcy korn czeskich, czyli ok. 5 tysięcy złotych.
Kara mimo wszystko symboliczna - znany z Ekstraklasy Tomasz Celej musiał pauzować aż dwa lata za popchnięcie sędziego.