Dirk Bauermann

i

Autor: archiwum se.pl

EuroBasket 2013: Herr Bauermann! Raus nach hause

2013-09-10 4:00

Herr Bauermann, panu już dziękujemy! Nie został pan zbawcą polskiej koszykówki, reprezentacja Polski wyglądała podczas mistrzostw Europy w Słowenii tak źle jak nigdy. Gracze panu ufają, ale my już nie. Jak można było tak zepsuć co prawda przeciętny europejski zespół, ale przecież nie ostatnie lebiegi? A pańską koncepcję pod hasłem "dwie wieże" proponujemy przerobić. Na "nie wierzę".

Bo nie wierzymy, że ci niegrający przecież od wczoraj zawodnicy nie potrafią wypaść lepiej, że muszą poruszać się na boisku jak dzieci we mgle, że nie wiedzą, co się dzieje na parkiecie i jak zahipnotyzowani patrzą na to, co robią rywale. Że głupieją od samego początku spotkań i wyglądają na tak rozkojarzonych, jakby wyszli do gry prosto z plaży, a nie z obozu treningowego. Że pozwalają sobie bezkarnie rzucać punkty seriami. Że momentami nie ma zespołu. Bo tego zespołu po prostu w Słowenii nie ma.

Za rozbudzenie takich cech, jak waleczność, motywacja, odpowiednia koncentracja odpowiada trener. Za właściwe decyzje personalne w trakcie meczu - także. Tymczasem Bauermann przywiązał się do koncepcji "dwóch wież" Gortat - Lampe, która w tym układzie, ze słabo przygotowanymi do swojej roli zawodnikami obwodowymi, kompletnie nie zadziałała. Gdy gracze podkoszowi byli osaczani przez defensywę, kończyły się wszelkie pomysły na rozegranie akcji, zespół rozsypywał się w proch.

Gortat rozegrał najgorsze zawody w karierze reprezentacyjnej. To niewiarygodne, ale jego obecność na parkiecie bardziej przeszkadzała, niż pomagała. Jak to możliwe, że jedyny polski koszykarz NBA gdzieś znika? Aż tak uwierzył niektórym mediom, które przed zawodami zrobiły z niego i Lampego najlepszą podkoszową parę EuroBasketu?

Dla odmiany gdy jednego lub obu polskich gwiazdorów nie było na boisku, o dziwo drużyna grała lepiej. Bauermann forsował uparcie duet Lampe - Gortat, a nie wykorzystywał w pełni potencjału najlepszego polskiego koszykarza tej imprezy Michała Ignerskiego czy trochę szalonego, ale często w pozytywnym sensie, Krzysztofa Szubargi. A dziennikarzom, którzy wytykali mu błędy, odpowiadał, że... to nie fair, że powinni patrzeć na pozytywy.

To tak, jakby mówić, że szybki sportowy samochód nie ma co prawda jednego koła, ale przecież trzy są dobre.

Dwa lata temu poprzednik Niemca Ales Pipan (54 l.) z teoretycznie słabszym składem - bez "dwóch wież" - osiągnął w EuroBaskecie więcej, pokonując m.in. sensacyjnie wicemistrzów świata Turków. Wygraliśmy dwa mecze grupowe, o mało nie awansowaliśmy do II rundy, a jeśli ktoś nie pamięta, to przypominamy: nasze spotkanie z Hiszpanią zakończyło się wówczas porażką 78:83. I po dwóch kwartach mieliśmy na koncie 31 pkt, a nie 13 jak za Pana kadencji, Herr Bauermann. Czy nadal chce Pan być trenerem kadry? My nie chcemy.

Najnowsze