Prawie miesiąc temu światem sportu wstrząsnęły informacje o tragicznej śmierci jednej z legend koszykówki i sportu w ogólności. Kobe Bryant zginął w katastrofie prywatnego helikoptera, którym podróżował z córką Gianną oraz siedmioma innymi pasażerami. Nikomu nie udało się przeżyć wypadku. Przyczyny katastrofy nie są na razie znane, ale śledczym udało się ustalić, że do końca lotu zabrakło pięć minut.
Fani Bryanta, których miał na całym świecie, do tej pory nie mogą wyjść z szoku. Wielu z nich wyczekiwało informacji na temat pogrzebu Amerykanina. Ten odbył się jednak w tajemnicy przed mediami i kibicami. Były koszykarz wraz z córką zostali pochowani podczas prywatnej ceremonii, która odbyła się na cmentarzu Pacific View Memorial Park.
Po tej informacji kibice ruszyli na miejsce pochówku Bryanta i kierując się zdjęciami z Internetu zaczęli składać kwiaty na jednym z grobów. Okazuje się, że około 400 fanów było w dużym błędzie, bo jak informuje USA Today, nie jest to grób Bryanta. - Zgodnie z naszym zobowiązaniem wobec rodzin, chronimy ich prywatność i nie rozmawiamy o takich kwestiach z mediami. Możemy jednak potwierdzić, że grób znajdujący się na zdjęciach krążących w internecie, nie jest miejscem spoczynku Gianny i Kobe'go Bryantów - powiedział rzecznik cmentarza na łamach "The Sun".