Kobe Bryant był jednym z najlepszych sportowców w historii. O koszykarzu słyszeli nawet ci, którzy na co dzień nie interesowali się tą dyscypliną sportu, czy sportem w ogólności. Amerykanin ze swojego nazwiska zrobił prawdziwą markę, co było efektem niebywałych występów na parkiecie. Jego życie zostało brutalnie przerwane 26 stycznia.
Helikopter, którym podróżował były zawodnik Los Angeles Lakers runął na ziemię. Śmierć poniosło w sumie dziewięć osób w tym 13-letnia córka Bryanta, Gianna. Świat był i nadal jest wstrząśnięty tą ogromną tragedią. Niemal od razu po katastrofie ruszyła lawina pytań, co spowodowało ten potworny wypadek. Świadkowie, cytowani przez amerykańskie media mówili, że widzieli dym wydobywający się z helikoptera zanim jeszcze rozbił się o ziemię.
Takie sygnały powodowały, że można było brać pod uwagę awarię silnika maszyny. Śledczy po paru tygodniach od katastrofy wykluczyli jednak taką możliwość. Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu potwierdziła, że nie doszło do awarii jednostki napędowej. A to rodzi jeszcze więcej pytań dotyczących tej tragedii. Helikopter tuż przed rozbiciem się miał podróżować z prędkością 180 km/h. ESPN informuje, że raport śledczych ma powstać nie wcześniej niż przed upływem roku.
Polecany artykuł: