Przed tym sezonem Marcin Gortat przeprowadził się do Los Angeles, by występować w barwach Clippers. 34-latek ma świadomość, że nieuchronnie zbliża się do końca kariery i musi zmienić swoje priorytety. Choć ostatnio głośno było o jego rozstaniu z Alicją Bachledą-Curuś, to koszykarz nie ukrywa, że doskwiera mu samotność. - To jest tak: masz ogromną rezydencję, w garażu stoi kilka luksusowych aut, o jakich inni mogą tylko pomarzyć, rano budzi cię odgłos automatycznych zraszaczy trawnika w twoim ogrodzie, wstajesz i widzisz turkusową wodę w basenie... Ale jesteś sam, nie potrafisz się tym wszystkim tak do końca cieszyć - stwierdził w rozmowie z "Twój Styl Man".
Być może praca jest odskocznią dla łodzianina, by zapomnieć o pustym domu. Na siłowni pojawia się bowiem długo przed wszystkimi, a ciężko ćwiczy nawet w czasie wakacji czy po imprezach. To jednak nie pozwala oszukać czasu i zdrowia. - Nie podam teraz, kiedy to się dokładnie stanie, ponieważ takiego terminu jeszcze nie ma. Wiele zależy od tego, jak pójdzie mi w tym sezonie w nowej drużynie, a także od stanu zdrowia i samopoczucia. Nie żalę się publicznie, ale moi najbliżsi wiedzą, z jakim bólem się nieraz mierzę - powiedział Marcin Gortat o ewentualnym zakończeniu kariery.
W najbliższym czasie Polak chciałby, by jego życie bardzo się zmieniło. Zamierza postawić na rodzinę. - Przyszedł wreszcie czas na sprawy fundamentalne. Chcę być już mężem i ojcem, najchętniej więcej niż jednego dziecka. (...) Wyszalałem się, sporo czasu spędziłem też w pojedynkę, tęskniąc za bliskimi. Z czasem moje priorytety się zmieniły, co nie znaczy, że gram na pół gwizdka - podkreślił.