Marcin Gortat całe spotkanie z Orlando Magic może uznać za mocno pechowe. Nasz koszykarz w zwycięskim meczu zaliczył co prawda 10 zbiórek i zdobył 12 punktów, ale po starciu z Nikolą Vuceviciem musiał opuścić parkiet. Ucho "Polskiego Młota" było zalane krwią i mimo dodatkowego czasu, wziętego przez trenera Randy'ego Wittmana lekarzom Washington Wizards nie udało się zatamować krwotoku. W związku z tym 31-latka na parkiecie już nie zobaczyliśmy. Na małe zadrapanie na kolanie nikt wtedy nie zwracał uwagi.
Marcin Gortat trafił do szpitala. Polak może być zakażony gronkowcem
Tymczasem we wtorek ból w nodze Polaka okazał się nie do wytrzymania. Koszykarz nie był w stanie nawet zgiąć kolana, już nie mówiąc o jakimkolwiek poruszaniu się. W trybie natychmiastowym Marcin Gortat trafił do szpitala. Tam lekarze wysnuli podejrzenie, które nie potwierdziło się jeszcze, że mogło dojść do zakażenia gronkowcem. - Nie wiemy, czy jest to zakażenie gronkowcem. Noga mu spuchła, miał wysoką temperaturę, a to świadczy o jakiejś infekcji. Jej powodem mogła być niewielka rana na kolanie po ostatnim spotkaniu, gdy kilka razy nurkował po piłkę na parkiecie = powiedział trener Wittman.
W związku z tym, że nie ma jeszcze jednoznacznej diagnozy lekarzy, nie da się określić jak długo potrwa rozbrat Gortata z koszykówką. Cieszyć może postawa samego zainteresowanego. Polski koszykarz szybko zabrał głos w sprawie. - Mam nadzieję, że będzie lepiej. Robię wszystko, by mentalnie być gotowym na następny mecz - zaznaczył. Center wrzucił także zdjęcie na Twittera prosto ze szpitala.
Great fuc.... Day pic.twitter.com/RNmEPihXwD
— Marcin Gortat (@MGortat) styczeń 12, 2016