Jordan był pewny zwycięstwa. Przedstawiciele marki Dominick's - już nieistniejącej, kiedyś jednej z najpopularniejszych sieci supermarketów w okolicach Chicago - przyznali, że nie mieli zgody koszykarza na użycie wizerunku. I choć zrobili to bezprawnie, oczekiwali niewielkiej kary. Pełnomocnik firmy - niejaki Steven Mandell - domagał się kwoty nie wyższej niż... 126 tys. dolarów.
Paweł Fajdek w finale rzutu młotem w Pekinie
Była to strategia iście samobójcza, biorąc pod uwagę, że MJ rocznie na swoim wizerunku - mimo że od dwunastu lat znajduje się na sportowej emeryturze - zarabia jakieś 100 milionów dolarów. Samobójcza tym bardziej, że proces odbywał się w Chicago, gdzie Jordan jest prawdziwą legendą. "Zdobył dla nas sześć tytułów mistrzowskich" - stwierdził nawet w mowie końcowej pełnomocnik koszykarza Frederick Sperling.
Jordan zarobi 33 miliony złotych
Wystarczyło. Sąd przyznał byłej gwieździe Chicago Bulls 8,9 miliona dolarów, czyli w przeliczeniu... coś koło najnowszej kumulacji w Lotto. Sportowiec zapowiedział jednak, że 33 miliony złotych przeznaczy w całości na cele charytatywne. A kto bogatemu zabroni?
Wniosek? Weźcie piłkę z garażu i zacznijcie rzucać. Kto wie, może też macie talent na sześć pierścieni mistrzowskich? Szanse pewnie większe, niż na trafienie "szóstki".