Polak zrobił więcej niż ktokolwiek oczekiwał, ale nie może być stuprocentowo zadowolony przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, zespół Ostróg mocno dołował przez całe rozgrywki, wygrywając jedynie 22 z 82 spotkań i mógł zapomnieć o udziale w play-off. Tylko jeden rywal miał gorszy bilans niż ekipa polskiego jedynaka w NBA. Po drugie, Jeremy opuścił łącznie z powodu rozmaitych urazów aż 26 meczów. Od 22 marca do końca rundy regularnej nie pojawił się na parkiecie, mając chroniczny problem z kolanem. Wcześniej jednak błyszczał i zadziwiał obserwatorów, rozbudzając nadzieje na piękną dalszą karierę w zawodowym baskecie. Sam Jeremy też jest bardzo zadowolony.
Sochan zakończył sezon NBA poza parkietem. Kontuzja wyłączyła Polaka na dłużej
– To był dla mnie bardzo dobry sezon. Na pewno zrobiłem duży postęp. Myślę, że przed rozgrywkami wiele osób nie przypuszczało, że będę tak dużo dawał w ataku, a ja pokazałem, że mogę zdobywać sporo punktów, rzucać, ale też podawać i grać na koźle. Mam kilka elementów do poprawienia. Chciałbym grać regularnie na najwyższym poziomie, bo teraz zdarzało mi się, że po kilku dobrych meczach przydarzała mi się jakaś kontuzja albo słabszy występ – skomentował Sochan w podczas telekonferencji z polskimi dziennikarzami.
Sochan przymierza się do kadry
I już zapowiada, że w drugim roku w NBA chce jeszcze bardziej dominować, pozbywając się kolejnych mankamentów w grze.
– Chciałbym się rozwinąć, poprawić rzut i być jednym z trzech najlepszych zawodników Spurs. Teraz przede mną kilka miesięcy ciężkiej pracy, chcę być gotowy na kolejny sezon – zapowiedział i nie wykluczył, że jeśli upora się z urazami, a klub nie będzie stawiał przeszkód, zobaczymy go w reprezentacji Polski podczas sierpniowych prekwalifikacji olimpijskich. Jak niedawno potwierdzał w rozmowie z „SE” prezes PZKosz Radosław Piesiewicz, po obu stronach jest w tej kwestii dobra wola współpracy.