Dla naszego centra było to 10. w tym sezonie podwójna zdobycz punktowa. Złożyło się na nią czternaście punktów (5/15 rzutów z gry) i jedenaście zbiórek. Dodatkowo dołożył też asystę, przechwyt i trzy bloki. W starciu z "Bykami" okazał się więc: trzecim strzelcem zespołu z Waszyngtonu, najlepszym zbierającym i zawodnikiem z najdłuższym czasem na parkiecie. Nie pomogło.
Mariusz Pudzianowski przed świętami ubije karpia. Resztę zostawi kobietom
Goście przeważali przez całe spotkanie. Gorąco zrobiło się dopiero w czwartej kwarcie, gdy koszykarze z Chicago wyszli na zdecydowane prowadzenie i... po chwili je stracili. Wizards w kilka minut odrobili jedenaście punktów (głównie dzięki efektownym szarżom Johna Walla), ale w ostatnich trzech minutach zabrakło im już sił, co skrupulatnie wykorzystał najskuteczniejszy we wtorek Derrick Rose. Lider Bulls w całym meczu zanotował 25 "oczek" - z czego w ostatnich trzech minutach aż osiem.
Porażka z "Bykami" była dla "Czarodziejów" ósmą w sezonie. Daje im to trzecie miejsce w konferencji wschodniej (za Toronto Raptors i Atlanta Hawks).
Tymczasem w Boże Narodzenie Marcina Gortata czeka podróż do Nowego Jorku. Washington Wizards 25 grudnia zmierzy się z New York Knicks. Miejmy tylko nadzieję, że Polak na parkiecie przypominać będzie raczej Macaulaya Culkina z akcji filmu "Kevin sam w Nowym Jorku" niż Joe Pesciego.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail