Szewczyka świetnie nastroił... przegrany 83:88 mecz sparingowy z mistrzami świata, Hiszpanami. Polacy rozpoczną EuroBasket 2009 od meczu z Bułgarią, ale w kolejnej fazie turnieju mogą znowu trafić na rywali z Półwyspu Iberyjskiego.
- Zobaczymy, jak będzie z Hiszpanami na naszym parkiecie - mówi żądny rewanżu Szewczyk w rozmowie z "Super Expressem". - Bo już w tym sparingu byliśmy lepsi! - przekonuje.
"Super Express": - Nie jesteście uzależnieni od Marcina Gortata? Bez niego przegrywaliście w meczach kontrolnych.
Szymon Szewczyk: - Może z zewnątrz to tak wygląda. Ale uważam, że porażki w meczach, w których nie grał Marcin, wzięły się z naszego roztargnienia, bo wcale nie graliśmy źle. Może poza jednym spotkaniem z Izraelem, za które przeprosiliśmy trenera. Wiadomo, że Gortat dużo daje drużynie. Potrafi bronić, w ataku ma ciąg na deskę, ale nie można powiedzieć, że jesteśmy od niego uzależnieni.
- Trener Muli Katzurin mówi, że Marcin jest rzecznikiem drużyny.
- Bo dzięki niemu powróciła popularność koszykówki. Bardzo dobrze, że Gortata jest dużo w mediach. Niech dalej odgrywa swoją rolę, nie tylko koszykarską. Medialnie się świetnie sprawdza i kto wie, może kiedyś zostanie jakimś prezenterem? Chociaż chyba jest trochę za wysoki (śmiech)...
- W 1963 roku we wrocławskiej Hali Ludowej zdobyliśmy srebro mistrzostw Europy. Jest szansa na powtórkę?
- Wielu ochrzciło nas już polskim dream teamem, a na razie nic przecież nie osiągnęliśmy! Jesteśmy na dobrej drodze, ale to parkiet pokaże, na co nas stać.
- Mimo zmęczenia zgrupowaniem i podróżami odbyłeś jeszcze jedną wyprawę, do Świecia. Szukałeś w spotkaniu z rodziną natchnienia przed mistrzostwami?
- Obok koszykówki rodzina to moja największa miłość. Chciałem się zobaczyć z najbliższymi. Takie spotkanie, oderwanie się na chwilę od sportu bardzo dużo daje.