NBA. Wielki triumf Dirka Nowizkiego

2011-06-14 4:00

Gdy zabrzmiała końcowa syrena szóstego meczu finału NBA i było już jasne, że to koszykarze Dallas Mavericks zdobędą pierwszy tytuł mistrzowski w historii, ich supergwiazdor Dirk Nowitzki (33 l.) szybko... uciekł do szatni. Przez kilka minut wyglądał, jakby nie wierzył w to, co się właśnie stało. - Tego nie da się opisać, jeszcze nie dochodzi do mnie, że jestem członkiem najlepszego zespołu na świecie - powiedział w końcu szczęśliwy Niemiec.

Dallas po raz czwarty wygrali z Miami Heat - tym razem 105:95 - i pozbawili złudzeń LeBrona Jamesa i spółkę. "Król" James po raz kolejny zawiódł w końcówce i szybko został uznany za głównego winowajcę wpadki "gwiezdnej" ekipy z Florydy. - To osobista porażka - przyznał LeBron.

12 lat oczekiwania

Nowitzki czekał na wielki sukces w NBA aż 12 lat. Więcej było upadków niż wzlotów. Przegrał sromotnie finał w 2006, a potem odpadał w pierwszych rundach play-off. Mówiono, że jest za miękki, a Mavericks poddają się presji. Mimo to Dirk pozostał wierny Dallas przez całą karierę w NBA i to się w końcu opłaciło.

- Nikt już nigdy nie pozbawi nas tego tytułu, to coś nieprawdopodobnego - cieszył się Nowitzki, pijąc szampana w szatni Mavericks. W decydującym meczu znowu pokazał klasę: w pierwszej połowie kompletnie nie mógł trafić do kosza, ale jak zwykle błyszczał w końcówce, rzucając 10 kluczowych punktów w czwartej kwarcie (w sumie zaliczył 21). Nikt inny nie mógł oczywiście odebrać nagrody dla MVP finału.

Udany rewanż

- Finał z Miami przegrany w 2006 roku był największym rozczarowaniem mojego życia. To, że udało się zrewanżować, jest czymś niewiarygodnym - skomentował Niemiec.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze