Gortat: Uczę się cierpliwości

2008-12-02 10:00

Nasz jedynak w NBA, Marcin Gortat (24 l.) zdradza nam, jak poznał Sebastiana Janikowskiego.

"Super Express": - Jak znosisz siedzenie na ławce rezerwowych Orlando Magic?

Marcin Gortat (24 l.): - Źle, ale w NBA nauczyłem się, że nie zawsze chcieć znaczy móc. Jestem kondycyjnie doskonale przygotowany, w świetnej formie, ale muszę czekać na swoją kolej. Czekam cierpliwie, a kiedy jest mi ciężko, dzwonię do przyjaciół, żeby im się wygadać. Nie muszę korzystać z pomocy psychologa, nie zwracam uwagi na komentarze nieżyczliwych mi osób, robię swoje, ciężko trenuję. NBA uczy cierpliwości.

- Zawsze można zmienić drużynę...

- Tego nie powiedziałem. Co prawda w NBA jest wiele drużyn (30 - przyp. red.), ale ja bardzo lubię mieszkać na Florydzie.

- Miami ci się nie podoba (tam jest inny klub NBA - Heat - przyp. red.)?

- Nie jest złe. (śmiech)

- Przebywasz wśród gwiazd NBA, młodych milionerów, woda sodowa nie uderza ci jeszcze do głowy...?

- Staram się stąpać mocno po ziemi, choć czasami jest ciężko. Moi koledzy z drużyny mają specyficzny styl bycia i życia, ale staram się na nich nie wzorować. Zresztą... rodzice nigdy by nie pozwolili, aby woda sodowa uderzyła mi do głowy, szybko by mnie postawili do pionu. Chociaż... czasem łapię się na tym, że "gwiazdorzę", szastam pieniędzmi lub zbyt stanowczo domagam się czegoś od pracowników w klubie.

- I zapewne jak wielu gwiazdorów nie pierzesz skarpetek, tylko kupujesz nowe...

- (śmiech) Piorę, piorę, choć z klubu dostajemy tak dużo skarpetek, że pewnie nie musiałbym prać. Robię pranie, sprzątam w domu. Doskonale wtedy odreagowuję stresy.

- W Orlando jako trener dbający o kondycję pracuje Joe Rogowski. Też jest Polakiem?

- Jego dziadkowie pochodzili z Polski. On polskiego uczy się ode mnie. Nauczyłem go liczyć do dziesięciu i kiedy robię powtórzenia ćwiczeń, on już odlicza po polsku. Zna też kilka innych polskich słów.

- Na Florydzie czasami bywa Sebastian Janikowski, ma tu chyba dom. Miałeś okazje go poznać?

- Tak i to była bardzo zabawna historia. Stał przede mną w kolejce do odprawy na lotnisku. Miałem na sobie koszulkę Magic. Zapytał, czy gram w tej drużynie. Odpowiedziałem, że tak. Przedstawił się, powiedział, że gra w NFL. Ale jakoś nie skojarzyłem go. Rozmawialiśmy po angielsku. Dopiero po kilkunastu minutach zorientowaliśmy się, że jesteśmy Polakami. Od tego czasu zaprzyjaźniliśmy się, spotykamy się czasami. Sebastian jest bardzo fajny i dowcipny. Trudno z nim się nudzić.

Najnowsze