"Super Express": - Czy po tylu sezonach sukcesów ciężko się zmotywować do pracy?
- Absolutnie nie. Mam jeszcze kilka celów, aby mieć powody, żeby trenować. Najbliższy to mistrzostwa Europy w Berlinie.
- Czy treningi w tym sezonie różniły się od tych z ubiegłych lat?
- Nie. Stwierdziliśmy z trenerem, że jeśli są wyniki, nie ma co zmieniać, żeby nie przekombinować. Kiedyś próbowaliśmy coś zmieniać i nie wyszło to nam na dobre.
- Udało się przejść przygotowania bez kontuzji?
- Na szczęście tak.
- W czerwcu ubiegłego roku pojawiły się informacje o chorobie, która mogła uniemożliwić pani trenowanie.
- Powtórzę, że tym roku nie miałam żadnej choroby.
- Obiecywała pani kolejne rekordy. Będą?
- Postaram się. Teraz trzeba by złamać granicę 83 m. Jest bardzo blisko, bo brakuje tylko 3 cm. Laik powie " Co to jest rzucić dalej 3 cm?!" Sama bym tak powiedziała, gdybym nie miała pojęcia. Jednak jest to wyzwanie, rzucić te 3 cm dalej, przekroczyć 83 m.
- Dlaczego pani ośrodkiem treningowym stał się Arłamów?
- Zapytałam właściciela hotelu Arłamów, czy nie zechciałby dla mnie wybudować rzutni. Zgodził się bez wahania. Od dwóch lat przygotowuję się więc w Arłamowie. Teraz zaczynam trzytygodniowe zgrupowanie, potem wrócę tu w połowie czerwca i będę prawie dwa miesiące, do samych mistrzostw Europy (6-12 sierpnia - przyp. red.).
- Kiedy dostanie pani złoty medal igrzysk olimpijskich w Londynie 2012 po dyskwalifikacji Rosjanki Łysienko?
- Wciąż nie dostałam żadnej informacji w tej sprawie, czekam.
- Czy w tym roku nadal będzie pani startować w barwach warszawskiej Skry?
- (uśmiech).
Anita Włodarczyk woli schabowego od sushi
Sprawdź wyniki sportowe na żywo. Tabele i statystyki.
Cały sport w jednym miejscu