Test przeprowadzony 19 maja poza zawodami wykazał w jego próbkach moczu dwie zabronione substancje: andarynę i ostarynę. Są to tzw. selektywne modulatory receptora androgenowego (SARM), a działają jak sterydy anaboliczne. Ostaryna służy głównie do spalania tłuszczu i do wzrostu beztłuszczowej masy ciała, zaś andaryna służy do zachowania masy mięśniowej. Roberts bronił się (nie on pierwszy i nie ostatni), że substancje te musiały być zawarte w odżywkach, a nieuwzględnione w spisie składników. Ten argument został uznany przez Amerykańską Agencję Antydopingową (USADA), stąd dość niewysoka kara, jaką na niego nałożono. Od tej decyzji może się odwołać światowa agencja WADA.
Gil Roberts wraz z kolegami wywalczył tytuł mistrzów olimpijskich w sztafecie 4x400 m w Rio de Janeiro 2016. Zdobywał też w tej samej konkurencji medal złoty w halowych MŚ 2012 oraz srebrny w letnich MŚ 2017.
Amerykański sprinter raz już nie przeszedł testu antydopingowego. W roku 2017 wykryto u niego zabroniony probenecid, środek moczopędny (zmniejszający masę ciała) oraz maskujący używanie innych substancji. A jego argumentacja, że musiał wchłonąć tę substancję całując swoją dziewczynę, została uznana w USA. Można powiedzieć, że całował po mistrzowsku. Po takiej decyzji agencja WADA złożyła odwołanie do sądu sportowego w Lozannie, ale jej wniosek o nałożenie kary został oddalony.