Ostatnie miesiące nie są dla niego najszczęśliwsze. W październiku Paweł Fajdek zerwał mięsień łydki, a gdy w grudniu udało się wrócić do treningów, to ponownie doznał tej samej kontuzji. Niestety, to uniemożliwia przygotowania do nadchodzącego sezonu i zbliżających się mistrzostw świata.
Trudno się dziwić brakowi uśmiechu na twarzy lekkoatlety. Lekkoatletyczny mundial odbędzie się na przełomie września i października tego roku w Katarze, a Fajdek ma bronić tam złotego medalu. W 2017 roku w Londynie rzucił 79,81 metra i wyprzedził drugiego Walerija Pronkina o metr i 65 centymetrów. Podium uzupełnił Wojciech Nowicki (78,03 m).
- Co tu dużo mówić. Kiedy na początku października zerwałem brzuchatego łydki, nie sądziłem, że może być to takie długie i męczące aby wrócić do sprawności. Kiedy w grudniu dostałem zielone światło do rozpoczęcia treningów, wszyscy byli zadowoleni i mieliśmy zapał do pracy. Niestety, grudzień okazał się pechowy, ponieważ w jego połowie odnowiła się kontuzja. Po kolejnych tygodniach oczekiwana na efekty nie obyło się bez zabiegu, teraz przede mną następne 6 tygodni walki o zdrową łydkę. Tak więc czas start! Obym za 6 tygodni mógł przystąpić do walki o przyszły sezon i kolejną obronę tytułu na Mistrzostwach Świata w Katarze - napisał na Instagramie.
Życzenia szybkiego powrotu do zdrowia w komentarzach składał m.in. Piotr Małachowski, polski dyskobol. To on był jednym z tych sportowców, którzy popierali organizację zbliżających się mistrzostw świata w lekkoatletyce w Katarze.