Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce 2018: Utarliśmy nosa Amerykanom!

2018-03-06 4:00

Wiadomo było, że są mocni, ale nie aż tak! Polska sztafeta 4x400 metrów w genialnym stylu zdobyła złoto halowych mistrzostw świata w Birmingham, bijąc dodatkowo rekord świata (3:01,77). Kiedy po biegu udzielali wywiadów, wciąż nie dowierzali w to, czego dokonali.

Sztafetę w polskim zespole rozpoczął Karol Zalewski (25 l.) i "wykręcił" bardzo dobry czas. Oddał pałeczkę jako drugi (tuż za Amerykaninem). - Myślę, że byłem potrzebny w tym składzie - powiedział Zalewski. - Wiedzieliśmy, że Amerykanie bardzo mocno zaczną pierwsze 200 m i była potrzebna osoba, która dałaby radę wyjść zaraz za nimi. Miałem chrapkę, żeby utrzeć nosa Amerykanom, żeby pokazać im, że nie zawsze muszą wygrywać na hali. W ogóle zobaczyłem, że pobiliśmy rekord po jakiejś minucie czy dwóch. Podbiegł nagle Łukasz Krawczuk i mówi: patrzcie, mamy rekord.

Jako drugi pałeczkę przejął Rafał Omelko (29 l.). Wysoki (195 cm) biegacz nie dał uciec Amerykanom i utrzymał drugą pozycję. - Czuć, że dokonaliśmy czegoś wielkiego. Teraz mamy kilku zawodników na równym poziomie, to nas mobilizuje, by być coraz lepszym, i to daje wspaniały efekt w sztafecie. Trzeba podkreślić, że to suma ciężkiej pracy wielu osób. Każdy z nas trenuje osobno i o to chodzi, bo lekkoatletyka jest sportem indywidualnym - podkreśla Omelko, który oddał pałeczkę Łukaszowi Krawczukowi (29 l.).

- Zobaczyłem tablicę i najpierw było przekleństwo, a potem krzyczę: "mamy rekord świata!" - opowiada Krawczuk. - Byłem w takim szoku, że tylko krzyknąłem. Wpadliśmy sobie w objęcia z radości. Faktycznie, zawsze po biegu padam i nie jestem w stanie nic zrobić. Tu udało się wykonać - z małymi przerwami - rundę honorową. Adrenalina zrobiła swoje, zmęczenie odeszło na bok, ale ono było. To zdecydowanie nasz największy sukces - cieszył się.

Najważniejsza była jednak ostatnia zmiana, w której szybki jak pocisk Jakub Krzewina (29 l.) wyprzedził Amerykanina i wpadł na metę jako pierwszy. Radości nie było końca. - Po biegu była mała łezka i taka euforia, że trudno to opisać. Nagle ocknąłem się, Rafał w moich objęciach i krzyczy: "Rekord świata!". Tego nie można opisać. Weszły we mnie jakieś moce, prześcignąłem Amerykanina. Nie wiem, jak to zrobiłem, muszę obejrzeć powtórkę - opisywał Krzewina.

Zobacz: HMŚ w Birmingham: Tak Polacy cieszyli się z medali [WIDEO, ZDJĘCIA]

Najnowsze