- Mówiono mi, że muszę się zoperować. Ale kostka okazała się bardziej stabilna. Jestem przekonana, że nie uciekło mi wiele treningu - mówi z nadzieją "Super Expressowi" Justyna Święty, która znalazła się w reprezentacji na MŚ. - Znowu biegam w kolcach. Moje ambicje nie zmalały. Muszę tylko otrzaskać się z dużymi prędkościami.
Pochodzi z Raciborza, reprezentuje barwy AZS AWF Katowice, a mieszka we Wrocławiu. Choć jest drobną blondynką, skrywa w sobie walecznego lwa.
- Przedtem myślałam o miejscu w finale indywidualnym. Teraz będzie ciężej, ale dam z siebie wszystko. Pójdę w trupa! Nie mam innego wyjścia - deklaruje.
Szanse na podium będzie miała w sztafecie 4 x 400. Szybciej od Polek w tym roku biegały tylko Amerykanki.
- Będziemy walczyć o medal - deklaruje Justyna. - Ale jeżeli nie będzie podium, a pobijemy mający już 12 lat rekord Polski, to też będziemy zadowolone.
We wrześniu ma wyjść za mąż za Dawida Ersetica, zapaśnika stylu klasycznego. Noga musi być sprawna. - Chciałabym na weselu przetańczyć całą noc i dobrze się bawić - wyznaje ze śmiechem.