Polska sztafeta z brązem HME w Belgradzie

i

Autor: Paweł Skraba/Super Express

Kinga Gacka kompletnie zaszalała podczas biegu sztafety. Ryzykowny pomysł, ale było warto

Kinga Gacka była największą niewiadomą w polskiej sztafecie 4x400 metrów podczas halowych mistrzostw świata w Belgradzie. Młodziutka, 21-letnia zawodniczka dała z siebie wszystko. Co więcej, walczyła jak równa z równymi z bardziej utytułowanymi i doświadczonymi zawodniczkami.

Kinga Gacka biegła na trzeciej zmianie i choć obserwatorzy obawiali się, że będzie traciła do liderek, to utrzymała dystans. Biegnąca jako ostatnia Justyna Święty-Ersetic nie była na straconej pozycji.

- Jestem zadowolona, bo bardzo się bałam, jak to wyjdzie. Parę dni czułam się źle, byłam osłabiona. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, bałam się odpowiedzialności. Cieszę się, że ten mój występ w ogóle doszedł do skutku, bo jeszcze niedawno obawiałam się, że to niego nie dojdzie. Dla dziewczyn ten medal może być zawodem, ale dla mnie jest wielką radością – podkreśla Gacka.

Przeczytaj także: HMŚ Belgrad 2022. Polska sztafeta z brązowym medalem! Duplantis bije rekord świata

Justyna Święty-Ersetic szykanowana za wstążkę w barwach Ukrainy

Kinga Gacka dopiero wchodzi do fantastycznej drużyny sztafetowej, ale już radzi sobie w niej bardzo dobrze. Wiele wskazuje na to, że doświadczone zawodniczki najpierw będą miały w niej świetną partnerkę w zawodach, a potem – kapitalną następczynię. Jak przyznaje Gacka, wcale nie miała zamiaru podchodzić ze zbyt wielkim respektem do rywalek.

- Trochę poszalałam na pierwszym kole. Był taki pomysł, żeby wyprzedzić Amerykankę, chciałam się wcisnąć Jamajce – opowiada rozemocjonowana Gacka.

Zobacz też: Justyna Święty-Ersetic wskazuje na ważny szczegół po biegu sztafety. Gdyby nie to, złoto mogło być dla Polski

Sonda
Czy interesujesz się lekkoatletyką?
Najnowsze