Krzysztof Kaliszewski, Anita Włodarczyk

i

Autor: Szymon Starnawski/Polska Press Krzysztof Kaliszewski

Krzysztof Kaliszewski nie ryzykuje zdrowia rodziny. Ale wierzy w sukces Anity Włodarczyk

2020-03-30 14:27

Skończyła się 10-letnia współpraca trenera Krzysztof Kaliszewskiego (47 l.) z Anitą Włodarczyk (34 l.). Stało się to w chwili, gdy najlepsza młociarka świata wróciła ze zgrupowania w Kalifornii do kraju (z założenia - na kilka dni), by tutaj poddać się zabiegowi kolana. A powrót do USA okazał się niemożliwy wobec rozprzestrzenia się pandemii oraz zamknięcia polskich granic. Z kolei trener uznał za zbyt niebezpieczny swój powrót do kraju wraz z rodziną, która jest z nim w Stanach. Opowiedział nam o tym w rozmowie przez ocean.

„SE” - Czy to rozstanie zapowiadało się wcześniej?

- Nie, wynikło niespodziewanie. W chwili odlotu Anity z Kalifornii do kraju, miałem przekonanie, że wróci po tygodniu na zgrupowanie. Planowo miało trwać do 22 marca.

- Jakie przyczyny zatrzymały pana w Kalifornii?

- Jedyną przyczyną, że postanowiłem nie wracać z USA, jest dbałość o bezpieczeństwo mojej rodziny. Żona, która jest ze mną w USA, jest w ciąży. Niedługo będzie poród. W sytuacji pandemii mogłaby się zarazić podczas podróży. Lekarka, która prowadzi żonę, potwierdziła nasze obawy nie rekomendując tak długiej podróży. W USA jest też mój synek. Żona sama by sobie nie poradziła. Decyzja mogła być tylko jedna. Nie będę ryzykował zdrowia i życia mojej rodziny.

- A nie stracił Pan nadziei na olimpijski sukces podopiecznej z powodu jej kłopotów zdrowotnych?

- Nigdy nie straciłem wiary w Anitę. Nie z takich kłopotów wychodziliśmy. W 2010 i 2011 roku mieliśmy większe problemy, Anita miała kontuzję kręgosłupa. Przetrwaliśmy to, a później było pasmo sukcesów.

- Czy realne wydawało się panu prowadzenie zawodniczki zdalnie?

- W obecnych okolicznościach - tak. Anita musi się rehabilitować, żeby odzyskała pełną sprawność do treningu, która się wiąże z redukcją wagi oraz odbudowaniem masy mięśniowej i tchnięciem w mięśnie odpowiedniego tonusu. Zajęłoby to około trzech miesięcy, a jest to praca głównie dla rehabilitanta. To bardzo istotne, gdyż daje gwarancję, że kolano będzie miało dużo lżej, gdy Anita wejdzie w trening siłowy oraz techniczny. Podobną sytuację mieliśmy w roku 2011: to ja miałem operację i byłem wyłączony ze szkolenia Anity dwa miesiące w okresie przygotowawczym przed igrzyskami w Londynie. Jakoś udało się wszystko poskładać, a Anita stanęła na podium.

- Ostatni wasz duży sukces miał miejsce w roku 2018… Czy coś się nie wypaliło?

- Wszystkie decyzje były przemyślane i nieuniknione. Dbałość o przygotowanie Anity do igrzysk była głównym powodem decyzji o operacji kolana w 2019 roku. Dlatego niemożliwy był start na MŚ. A stosunki między nami były tak jak w poprzednich latach, rozumieliśmy to obydwoje.

- A może miał pan propozycję innej pracy, która przeszkadzałaby w prowadzeniu Anity?

- Raczej przeciwnie. Moja współpraca z Katarem zakończyła się m. in. dlatego, że chcieli, abym dłużej przebywał w Dausze, a mój plan szkolenia tego nie przewidywał. Nie było problemem wybrać wtedy, kogo chcę trenować. Z punktu widzenia finansowego wszyscy się pukali w głowę... To też jest odpowiedź co do wiary w zawodniczkę. Dzisiaj jestem bezrobotnym trenerem. Ale w obecnej sytuacji trzeba bardziej uważać na zdrowie, niż szukać pracy.

https://sport.se.pl/lekkoatletyka/krzysztof-kaliszewski-nadal-wierzy-w-anite-wlodarczyk-duet-rozstal-sie-po-10-latach-aa-3QJ7-Ay14-UzHA.html?preview=qySLzC9GbcDCVJeIPj9g7ps4ffX0a4fsl8v4m4s3bZQ%3D

Najnowsze