- Moim celem jest triumf - nie krył Małachowski w rozmowie z "Super Expressem" przed odlotem. - Dysk lata zadowalająco daleko, chociaż warto jeszcze dołożyć. Na ostatnim, ciężkim zgrupowaniu w ćwiczeniach osiągałem wyniki bliskie rekordom życiowym, 55 metrów w rzucie 2,5-kilogramową kulką albo 140 kilo w rwaniu sztangi. Ale jeszcze dalej lata dysk mojego kolegi i treningowego partnera, Roberta Urbanka. Nie ma co się dziwić. Moim atutem jest prędkość obrotów, a ta spada z biegiem lat. Robert jest cztery lata młodszy i ma dłuższe ramiona do wyrzucania dysku.
"SE": - A jak daleko latać ma pański dysk w tym sezonie?
- Realne jest 70 metrów. Rekord Polski raczej nie. Natomiast na IO w Rio złoty medal powinna dać odległość pomiędzy 68,5 a 69,5 metra.
- Agencja sportowa Infostrada typuje niezmiennie pana do złota.
- Bardzo dobrze, takie jest zresztą moje marzenie. Ale jeżeli wywalczę srebro albo brąz, też będę zadowolony.
- Jak zdrowie?
- Od kilku tygodni boli mnie kolano, mam w nim wodę. Treningi jednak wykonuję normalnie, bez ulgi. Natomiast po powrocie z Kataru pójdę do doktora Roberta Śmigielskiego, żeby coś mi wstrzyknął. I będzie w porządku.
Z grona polskich lekkoatletów w Katarze wystartują jeszcze Sofia Ennaoui (3000 m), Anna Jagaciak (trójskok) i Paulina Guba (kula).