Mokua przygotowywał się do wyjazdu na zagraniczne zawody w tureckim Izmirze, gdzie w niedzielę miał pobiec w maratonie. Dramatyczny incydent wydarzył się w pobliżu miasta Nyahururu nad rzeką Ewaso. Mokua trenował z kolegą, kiedy doszło do agresywnego zachowania zwierzęcia. Pechowca ratował na miejscu zdarzenia Denis Kipkosgei, który biegł przed kolegą i bezpiecznie minął hipopotamy. Kiedy się odwrócił, partner zniknął mu z oczu. Wtedy ujrzał wstrząsającą scenę.
ARCYPIĘKNA koszykarka zamknięta przez reżim Łukaszenki. "Zabronią oddychać" [ZDJĘCIA]
„Zobaczyłem jak walczy, próbując się uwolnić od zwierzęcia, Najpierw odstraszyłem resztę, zanim skupiłem energię na tym, który go zaatakował” – opowiadał Kipkosgei. Na szczęście, jego starania przyniosły skutek i nie doszło do najgorszego. Hipopotamy odpuściły. Poszkodowany lekkoatleta trafił po nim do szpitala Nyahururu z czterema połamanymi żebrami i podwójnym złamaniem lewej ręki. Na jakiś czas będzie musiał zapomnieć o treningu i startach.
„To nieszczęśliwy wypadek, gdyby nie kolega Daniela, wszystko mogłoby się skończyć inaczej” - przyznał Francis Kamau, trener biegaczy kenijskich.
Joanna Jóźwik już myśli o igrzyskach w Tokio: Semenya jest jej obojętna
Jak się okazuje, hipopotamy, które przebywają w rezerwacie Manguo, potrafią oddalać się od swoich siedlisk nawet o 6 kilometrów, wywołując popłoch wśród lokalnej społeczności i doprowadzając do niebezpiecznych incydentów, jak ten z udziałem sportowca.