Marcin Lewandowski

i

Autor: Paweł Skraba/Super Express Marcin Lewandowski

Marcin Lewandowski o Robercie Lewandowskim: Jego sława czasami mi pomaga!

2019-04-15 11:25

Długo wahał się nad przedłużeniem dystansu. Marcin Lewandowski (32 l.) przez całe lata z powodzeniem specjalizował się w biegu na 800 m, był nawet mistrzem Europy na stadionie (2010) i w hali (2015). Ale przyszedł czas, by zmienić specjalizację. A słuszność tej decyzji potwierdził drugi z rzędu tytuł halowego mistrza Europy na dystansie 1500 m oraz halowe rekordy Polski na 1500 m i na milę (1609 m). Przed letnim sezonem trenuje teraz na zgrupowaniu we Flagstaff w Arizonie, gdzie na wysokości ponad 2000 m "produkuje" czerwone krwinki, tak ważne dla wytrzymałości.

„Super Express”: - Czy to odpowiedni wiek na zmianę dystansu?
Marcin Lewandowski:
- Według mnie dla „półtoraczka” idealny jest wiek od 28 do 33 lat. Owszem, polska mentalność jest taka, by w tym wieku wysyłać na emeryturę. Ale nie w moim przypadku  Od lat mój brat i trener Tomek Lewandowski mądrze prowadził trening, dzięki temu nie mam skłonności do kontuzji i teraz spodziewam się szczytu formy. Powinien przyjść na igrzyska 2020 w Tokio.

- Na dłuższym dystansie większa jest konkurencja ze strony Afrykanów…
- Rzeczywiście jest trudniej. Ale przyszła pora, by biegać „półtoraczka”. Na 800 metrów zdobyłem wiele, a teraz chcę zmian, chcę podjąć nowe wyzwania. Jestem typem „walczaka”. Nie twierdzę, ze już teraz jestem w pełni sił, bo jeszcze się uczę. Na razie uzyskałem życiową formę jak na starty w sezonie halowym.

- Droga do tego wiodła przez Kenię…
- Wróciłem na treningi do Kenii po siedmiu latach przerwy. I czułem się świetnie trenując na wysokości, tam gdzie nie ma nawet stu metrów płaskiego terenu. Może wrócę tam jeszcze w maju, bo warunki się tam poprawiły przez ostatnich kilka lat. Nie było kłopotów żołądkowych czy braku ciepłej wody na kwaterze.

- Nie irytuje pana, że nazwisko Lewandowski jest kojarzone przez kibiców z piłkarzem, a nie z panem?
- Nie, sam kibicuję Robertowi Lewandowskiemu. Piłka nożna jest u nas jakby sportem narodowym, więc Robert jest sławny. Zasłużył sobie na to tym, co wyczynia na boisku, na skalę światową. A ja robię swoje, stoję z boku i czasami nawet pomaga mi to, że oczy kibiców nie są skierowane na mnie.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze