Mika od roku zmaga się z przeciążeniem prawego kolana, które skutkuje ciągłym bólem pod rzepką. Jest rezultatem choroby ścięgna wynikającej z mikrourazów więzadła. To typowa dolegliwość sportowców, którzy w trakcie gry wykonują dużą liczbę wyskoków.
- Moja kontuzja to tak zwane kolano skoczka - zdradza Mika "Super Expressowi". - Ciągnie się to od poprzednich wakacji. Lekarstwem jest odpoczynek, ale ostatnio grywaliśmy tak często, że trudno było znaleźć czas na oddech i podleczenie. Dopiero od niedawna trochę się podreperowuję. Ból jest odczuwalny, zdążyłem się już do niego przyzwyczaić - przyznaje przyjmujący Lotosu Gdańsk.
Mika przyjechał na ostatnie przed kwalifikacjami olimpijskimi zgrupowanie do Spały i nie był w stanie wykonywać wszystkich ćwiczeń. Trenerzy musieli go oszczędzać.
- Na pewno od dłuższego czasu nie jestem w takiej dyspozycji, w jakiej chciałbym być, ale próbuję zbliżyć się do optymalnej formy. Ostatnio na treningach kadry mi trochę odpuszczano. W ciągu pierwszego tygodnia zajęć w Spale w ogóle nie skakałem - opowiada podstawowy przyjmujący drużyny narodowej.
Fizjoterapeuci kadry robią, co mogą, by doprowadzić Mikę do zdrowia, ale to wymaga czasu i nie ma możliwości, by zrobić to w ciągu kilkunastu dni. Dostaje specjalny zestaw ćwiczeń, który ma wzmacniać mięśnie i odciążyć kolano. Do tego dochodzą masaże, lasery i fala uderzeniowa, czyli leczenie energią dźwięku zmniejszającą ból.
Dla Mateusza opracowano też plan B. - Czeka mnie zastrzyk z czynnika wzrostu. To przyspieszy gojenie uszkodzonej tkanki. Potem miałbym trzy tygodnie wolnego. Dostanę zastrzyk po powrocie z Japonii. Im więcej czasu na regenerację, tym lepiej dla kolana.