- W piłkę grałem do końca gimnazjum, ale jako uczeń szkoły sportowej miałem najróżniejsze zajęcia, choćby gimnastykę czy ping-ponga. Z zawodów lekkoatletycznych przywoziłem worek medali. Pomyślałem, ze mam do tego smykałkę i postanowiłem zostać indywidualistą. Nigdy nie żałowałem - deklaruje. - Poszedłem do liceum w Olsztynie, a tam zaopiekowała się mną para trenerska Ludwichowskich. Byłem przekonany, że specjalizować się będę w skoku w dal.
Trenerzy ustawili go jednak jako sprintera ze specjalizacją 200 metrów. Karol biegał też w sztafetach 4x100 i 4x400 m. Ta ostatnia konkurencja miała stać się jego przeznaczeniem, chociaż na dystansie 200 m był dwukrotnie młodzieżowym mistrzem Europy (do lat 22). W męskiej sztafecie 4x400 m zdobył wraz z kolegami pierwszy medal – srebro MŚ juniorów 2012, a w roku 2018 – złoto halowych MŚ seniorów i rekord świata. Teraz w sztafecie mieszanej sięgnął po olimpijski triumf.
- Wcale mnie to nie drażni, że największe że sukcesy odnoszę w drużynie – zapewnia indywidualista. - Na każdej zmianie sztafety mamy przecież własne zadania. I pokazujemy, ze mając gorsze rekordy życiowe od rywali potrafimy z nimi wygrywać.
Triumf sztafety mieszanej w Tokio nie był dla niego sukcesem kosmicznym.
- Nie czuję, żebym wyskoczył w kosmos. Jestem tym samym człowiekiem - uspokaja. - Przygotowywaliśmy się do tego występu od dwóch lat, bo właśnie tutaj była największa szansa. Można się było spodziewać, że walczyć będziemy o medale. Tylko złoto przerastało wyobrażenia.
Sylwia Dekiert odsłoniła ciało, a nam opadły szczęki. Gwiazda TVP zniewala, ale figura
Biegnąc kilka dni później w sztafecie męskiej 4x400 m w Tokio obchodzący 28. urodziny olsztynian dwukrotnie osiągnął na swojej zmianie czasy 43,60 i 43,70 s - najlepsze w historii polskiej lekkoatletyki. Rekord Polski na 400 m od 22 lat należy jednak do Tomasza Czubaka (44,62 s). Rekord Zalewskiego to 45,11 s.
- Moja forma w Tokio była rewelacyjna. A teraz wraz z trenerem Jakubem Ogonowskim postaramy się ją... podbić i powalczyć o rekord Polski - uśmiecha się Karol.
Dystans 400 m to najbardziej mordercza konkurencja biegowa. Zalewski specjalizuje się w niej od kilku lat.
- Miewałem za metą myśli, że „to był już ostatni start”. Nawet na początku tego sezonu – nie kryje. - Ale przechodziło mi to po dziesięciu minutach. Na szczęście nie mam nudności czy omdleń. No i nauczyłem się przewidywać, co stanie się na dystansie, kiedy zmienić tempo.
Od kilku lat nosi długie włosy, które często splata w mały warkoczyk.
- Nie jest to mój talizman, ale zbiegło się to z przedłużeniem dystansu z 200 do 400 metrów. Moja dziewczyna Urszula chciała mieć faceta o długich włosach. Chodząc do fryzjera staram się kontrolować strzyżenie, bo jeśli efekt się nie podoba, to dostaję od niej po grzbiecie – śmieje się długowłosy mistrz olimpijski.
Szok! Piękna polska lekkoatletka kończy karierę. Po tym pożegnaniu ciężko powstrzymać łzy