Choć Paweł Fajdek marzył o medalu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, to ostatecznie wylądował na 5. miejscu. Lekkoatleta liczy na odpoczynek i naładowanie baterii podczas świąt, bo w przyszłym roku kolejna ważna impreza – mistrzostwa świata w Tokio. Na razie myśli jednak wyłącznie o przygotowaniach świątecznych. I świetnie odnajduje się w kuchni.
- Jeśli chodzi o gotowanie, to nie mam jakichś sztywnych przepisów, po prostu lubię gotować. Często mi się zdarza w domu, czasami nawet na wyjazdach razem z trenerem. Chętnie w święta pójdę w sałatki, paszteciki, może małe krokiety. Można wtedy siedzieć i się bawić – mówi nam Fajdek, który już nie może doczekać się świąt.
Zobacz też: Kim jest Paweł Fajdek? Sylwetka lekkoatlety: medale, sukcesy, rekordy, rodzina
- Święta zawsze są przyjemne. Jest to czas, kiedy możemy nadrobić zaległości z całego roku, jeżeli chodzi o rozmowy z rodziną, czy o dzielenie się dobrymi informacjami. Również wspomina się członków rodziny, którzy odeszli. W tym roku będą to wyjątkowe święta, bo pierwszy raz bez mojego ojca, którego z pewnością będziemy wspominać. Bardzo lubię te rodzinne klimaty i mam nadzieję, że z biegiem lat we mnie to nie zaniknie – podkreśla Fajdek.
Lekkoatleta przy okazji wyjawił „Super Expressowi”, jak w przeszłości wyglądały święta w rodzinie Fajdków. Atmosfery z pewnością nie brakowało.
- Z takiego wczesnego dzieciństwa pamiętam doskonale, kiedy wszyscy zjeżdżali się do babci – wspomina Fajdek. - Do małego, ciasnego mieszkanka. My, małe dzieciaki, pod stołem albo gdzieś pod choinką żeśmy się czołgali, próbując się bawić. Nie było miejsca do zabawy, ale była radość. W święta raczej nie myślimy o przykrych rzeczach, nie stresujemy się tym, co będzie w nowym roku. Bardziej skupiamy się na tym, żeby cieszyć się chwilą i dzielić się radością – kończy z nadzieją Fajdek.
Dwa tygodnie po ślubie takie wieści. Gorzka chwila Natalii Kaczmarek. Nie tak miało być