Urbanek faktycznie zaczął fatalnie: - Chciałem mocno wejść w konkurs. Później poprawić się i ustawić się w dobrym położeniu. Tymczasem zmarnowałem dwie pierwszy próby i przed trzecią byłem pod ścianą. Na szczęście udało mi się rozluźnić, oddać przyzwoity rzut i awansować do ścisłego finał.
Joanna Linkiewicz przeżyła horror. Zgubiła pałeczkę i naraziła się koleżankom
Na szczęście dla Polaka, tym razem poprawiał się właściwie w każdym rzucie. W piątym zdystansował Hartinga i awansował na podium. - To był horror. Na pewno bardziej cieszy medal wywalczony w ten sposób, niż po doskonałym rzucie oddanym w drugiej próbie, ale byłem mocno zdenerwowany.
Urbanek miał szczęście. Uratował go Harting
Fortuna Urbankowi jednak sprzyjała. W ostatniej serii Harting bowiem przerzucił Polaka. Takie przynajmniej można było odnieść wrażenie. Na szczęście Niemiec wyleciał z koła i po spalonym rzucie stracił już nadzieje na sukces.
Robert Urbanek ma 28 lat i wydaje się być na fali wznoszącej. Tym bardziej, że w Rio de Janeiro powinien być tylko lepszy. Tylko on jeden będzie przecież regularnie trenować z mistrzem świata.