W finale biegu na 800 metrów pań na igrzyskach w Rio Semenya nie dała konkurencji szans, ale nie pierwszy raz wywołała falę komentarzy na temat okoliczności, w jakich została dopuszczona do startu.
Jóźwik pobiegła w finale kapitalnie, pobiła rekord życiowy, który 4 lata wcześniej dałby jej brąz. W Rio skończyło się na 5. lokacie. Jóźwik dawała do zrozumienia, że z afrykańskimi medalistkami o wyglądzie mężczyzn trudno rywalizować.
"Semenya, Niyonsaba i Wambui uczestniczyły w igrzyskach zgodnie z obowiązującymi zasadami i regułami, i zgodnie z nimi zdobyły medale. To, że są to zasady wzbudzające kontrowersje i powinny zostać poddane weryfikacji, pozwoliłam sobie wyrazić zdanie na ten temat, do którego mam prawo" - napisała na swojej stronie internetowej. "Spotkałam się też z komentarzami osób, które odebrały moje wypowiedzi jako dyskryminujące pochodzenie i kolor skóry rywalek. Jeżeli właśnie tak zostały zrozumiane, chciałabym za to ogromnie przeprosić. Nie taka była moja intencja".
Semenya to obojnak, czyli osobnik posiadający cechy obu płci. Ma hiperandrogenizm, czyli zwiększoną produkcję męskich hormonów płciowych. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie stwierdził, iż nie ma dowodu na to, że testosteron w ciele kobiety daje przewagę sportowcom o takich cechach jak Semenya. Dlatego może ona startować w żeńskiej rywalizacji.
Pani Joasi pozostaje powrót do treningu i dalsze szlifowanie formy, choć przeżywa w związku z tym także osobiste problemy. W Rio zdradziła, że rozstała się ze swoim chłopakiem, fotografem.- Nie dało się pogodzić mojego sportowego życia z jego życiem artysty. Nasze drogi się rozeszły - wyznała.
Tymczasem Caster triumfalnie wróciła do RPA ze złotem na szyi, a pierwszą, która obejrzała medal, była jej. żona Violet Raseboya.